czwartek, 31 maja 2007

Po zmęczonych schodach w dół

W 1978 roku Krzysztof Cugowswki opuścil Budkę Suflera ,wziął sześcioletni urlop i występował z różnym powodzeniem na własny rachunek. Do bardziej udanych osiągnięć w tym okresie należy współpraca z wrocławskimi muzykami w grupie Cross.

"Założyłem własną grupę Cross i nareszcie mogłem robić to, co chciałem. Od początku zakładałem, że nasza twórczość nie trafi pod strzechy, do masowego odbiorcy. Nie odniosłem komercyjnych sukcesów, ale tamten okres wspominam sympatycznie. Miał wiele plusów. Przede wszystkim nie było ciśnienia, żadnej idiotycznej odpowiedzialności za tak zwany sukces" – wspomina Cugowski.

Wszystko miało swój początek w latach 1979–1980, kiedy po rozpadzie zespołu Art Flash (Cugowski/Krzaklewski/Jurecki/Jaworski/ Nowacki) Krzysztof Cugowski oraz Ireneusz „Pióro” Nowacki zaprosili do współpracy Krzysztofa „Wojskowego” Mandziarę oraz Romana Tarnawskiego, w ten sposób powstała formacja Cross. Zespół grał ostrego rocka inspirowanego bluesem, muzykę z charakterem, znacznie wyprzedzającą stylowo i brzmieniowo ówczesne „grzeczne” kanony popowe końcówki lat 70. W 1981 roku nagrana została płyta „Podwójna twarz”, z gościnie występującym Wojciechem Jaworskim (p). W połowie trasy i w połowie realizacji nagrań mających wejść w skład następnej płyty stan wojenny przerwał i w efekcie uniemożliwił dalszą działalność zespołu – Cross uległ samorozwiązaniu. Cugowski wrócił do Budki Suflera, zapraszając do niej Mandziarę.

Sam Cugowski o rozwiązaniu grupy:
"To była troszeczkę inna sytuacja. Tam był problem z finansami, było tak sobie. Myśmy grali taką muzykę, której nie za bardzo chciano słuchać. To był zespół, który bardzo dobrze grał. Jeździlismy na różne spędy i nikt nie chciał z nami występować na jednej scenie. Myśmy z Budką kiedyś wystąpili dwa razy i oni powiedzieli, że nigdy w życiu z nami więcej nie zagrają. To była bardzo dobra grupa ,bardzo dobry skład..."
Nie będe ukrywał że "Podwojna Twarz " należy do moich ulubionych płyt lat osiemdziesiątych i napewno zmiesciłaby się w mojej pierwszej piątce. Lubię w niej wszystko, potężnie brzmiące riffy, ostre i drapieżne solówki Krzysztofa Mandziary,wokal Cugowskiego, który wspaniale brzmi w hard-rockowych kompozycjach ,uwielbiam ich cream'owskie klimaty .Nigdy nie byłem na ich koncercie ,wiec nie wiem jak te kompozycje brzmiały na żywo (pewnie o wiele lepiej), ale mam wrażenie, że każdą z nich można rozwinąć w niekończącą sie improwizację. Jest to płyta należąca do tzw." bujajacych" ,przy których noga sama zaczyna podrygiwać ,przynajmniej mnie. Poza tym jest ona wspaniałym popisem umiejetnosci i wirtuozerii Krzysztofa Mandziary jednego z mało docenianych "mistrzów gitary". Polecam ją gorąco, jest to płyta z grona tzw."must have".

Podwójna twarz (1983)


Strona 1
1. Zanim obcy ktoś 04:01
2. Okna zamknięte na głucho 03:57
3. Ciągle po omacku 03:48
4. Wielki kpiarz 04:07
5. Pulsujący bar 04:19

Strona 2
6. Zamiast kołysanki 05:11
7. Po zmęczonych schodach w dół 04:24
8. Zostać w tobie 05:30
9. Kiedy już pójdziesz do domu 04:55

http://rapidshare.com/files/99567848/Podw_jna_twarz.rar.html

P.s
Dziękuję Szulka , z forum.o.2.pl

wtorek, 29 maja 2007

Jan Bo


W kwietniu 1992-go roku,a wiec prawie rok po zawieszeniu dzialalnosci przez grupe Lady Pank, w warszawskim studio S-4, trio JANA BORYSEWICZA nagrywa płytę 'Wojna w mieście'. Obok lidera występują panowie WOJCIECH MORAWSKI (perkusja) i WOJCIECH PILICHOWSKI (bas, jak niektórzy mowia "pierwszy bas Rzeczpospolitej"). Dużą ciekawostką jest tu duet tekściarzy: JAN BORYSEWICZ oraz WOJCIECH WAGLEWSKI.Płyta nagrana przez trzech wspaniałych instrumentalistów jest znakomita i powala z nóg najbardziej wybrednych krytyków.Muzyka jest osadzona głęboko w tradycji elektrycznego , amerykanskiego bluesa, klimatami przypominając dokonania Hendrixa i Stevie Ray Vaughana. Swoją drogą ciekawa czy Jan Bo nie słuchał w tym czasie płyty Vaughan Brothers "Family Style", a może to tylko moje skojarzenia. Album zaskakuje mocnym czasami ocierajacym sie o hard-rock brzmieniem i mimo ze Borysewicz nie jest najlepszym wokalista jego gra na gitarze rekompensuje ten mankament w stu procentach . Polecam te plyte wszystkim ktorzy jej nie slyszeli bo jest tego warta .Grupa kontynuowala koncerty przez nastepne dwa lata.
Rok 1995, w Studio Winicjusza Chrósta w Sulejówku, zostaje nagrana kolejna płyta grupy Jana Bo 'Moja wolność'. Nowym perkusistą w autorskim trio JANA BORYSEWICZA jest - KUBA JABŁOŃSKI (Lady Pank), który wcześniej bębnił w zespole KAZIK NA ŻYWO. Płyta nieco slabsza od poprzedniej , nagrana jakby "na szybko" ,trochę mniej dopracowana, ale również warta polecenia . Tym wszystkich którzy nie są przekonani co do tego, że Jan Borysewicz jest jednym z "mistrzów gitary" i niepodważalnie należy do ich czołówki , mogę powiedzieć tylko jedno :"Posłuchajcie tych płyt uważnie a zmienicie zdanie"


Wojna w mieście (1992)



Texas road
Jaś wędrowniczek
Przekorna dusza
I nie licz na to
Zabierz mnie
Chicago 21
Każda noc, każdy dzień
Lubię te noce
"Radio gra na fali"
C.J.M.
Grażka
100 rzek
Kwiat miłości tonie
Stavanger
Tylko...
Wojna w mieście
Texas road.

http://rs57.rapidshare.com/files/14084748/JAN_BO-WOJNA_W_MIESCIE_part2_XP_upload_DVHK.zip

Moja Wolność (1995)



http://rs59.rapidshare.com/files/14081829/JAN_BO-MOJA_WOLNOSC_XP_upload_DVHK.ZIP

Dla tych którzy oprócz słuchania lubią również popatrzeć ; półgodzinny koncert Jana Bo z cyklu "Guitar-Top" nagrany w 1994 roku dla TVP2.

piątek, 25 maja 2007

Hołdys.com

Przygotowując ten post znalazłem kilkanascie recezji tej płyty na necie i stwierdziłem, że któras z nich moze być zbliżona do mojej opini o tej płycie. Znalazłem taką na stronie rockmetal.pl i chciałbym ją zacytować:

"Nad płytą unosi się duch przypominający ten dawny, "perfectowy". Podobna konstrukcja riffów, podobny nastrój ballad. Czuć po prostu, że Hołdys wciaż jest Hołdysem - i Hołdysem pozostanie. Materiał jest jednak świeży, nowoczesny - zarówno ostry ("Pałac", "Jestem głupi", "Stu kobziarzy"), nastrojowy ("Molier", "Another day", "Kołysanka dla Tytusa") - jak za "dawnych dni". Naprawdę miło słuchać tej muzyki w doskonałym warsztatowo wykonaniu doborowego grona muzyków, choć czasami można zarzucić Hołdysowi kilka słabszych utworów ("Another Day", "Nie Zabijaj", "Kołysanka Dla Tytusa").
À propos dawnych dni: krążek kończy się nowymi wersjami dwóch klasyków Perfectu: "Niewiele ci mogę dać" z wokalem Artura Gadowskiego i "Chcemy być sobą" w brawurowej wersji instrumentalnej na gitarach basowych. Moim zdaniem tego pierwszego utworu mogłoby nie być. Gadowski ma bardzo ciekawy głos, ale całkiem nie nadaje się on do piosenek takich, jak ta. Nie da się uniknąć porównań do oryginalnej wersji z Grzegorzem Markowskim. Wydaje mi się, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby nagranie tego utworu w sposób zupełnie inny od pierwotnego. Drugi z "perfectowych" numerów na "Hołdys.com" jest za to malutkim (dosłownie - trwa tylko niecałe 3 minuty) rodzynkiem. Nic zresztą dziwnego, skoro w roli głównej występuje Pilichowski, pierwszy basman Rzeczypospolitej.
Co jeszcze? Hołdys z pewnością nie jest mistrzem pióra, ale nie sposób odmówić jego tekstom ogromnej szczerości i osobistego (szczególnie w "Kołysance dla Tytusa") charakteru przekazu. A także bezpośredniości (która cechuje także wszystkie jego wypowiedzi), czego przykładem jest gorzko-przewrotny "Molier", który przykuwa uwagę nie tylko melodią, ale i swym kontrowersyjnym tekstem (słynne "Urban to był chuj / Zespół Perfect nie był mój"),co wywołało małą burzę w mediach . Utwór "Jestem Głupi"obfituje w gorzkie wyznania artysty, na czele z "Brakuje mi przyjaciół tych, którzy mnie zdradzili".
Należy jeszcze wspomnieć, że Hołdys zdecydował się na dość radykalny krok "moralizatorski". Mówię tu o minutowym intro, w którym słyszymy grobowy, głos muzyka: "Jeżeli kupiłeś tę płytę od piratów, okradłeś mnie, moją rodzinę i przyjaciół, z którymi ją nagrywałem". Owszem, robi to wrażenie, rozumiem też jego frustrację. Ale czy ja, uczciwy nabywca, który wydał na krążek 45 złotych i nie okradł w ten sposób nikogo, natomiast dofinansował - nawet jeśli nie samego Hołdysa i przyjaciół (śliska sprawa), to - wytwórnię płytową, muszę tego wysłuchiwać? A jeśli tak, może warto było dla przyzwoitości dodać jednak proste "A jeśli kupiłeś ją legalnie w sklepie - dziękuję"?

W jednym z wywiadów z Hołdysem przeczytałem że ma on w domu w szufladzie dwa tysiące napisanych kawałków. Minęło siedem lat i nie usłyszelismy nic więcej z hołdysowej szuflady,a szkoda bo jest on jednym z największych ,żyjących polskich muzyków. Jeżeli ta szuflada to prawda, to czy kiedykolwiek usłyszymy je w jego wykonaniu, czy może kiedys jego syn udostępni je słuchaczom , jak to było w przypadku Kazika i jego ojca?

Hołdys.com (2000)


1. Intro
2. Pałac
3. Jestem głupi
4. Molier
5. Another Day
6. Stu Kobziarzy
7. Jeżeli jesteś tam
8. Nie zabijaj
9. Będziesz moja
10. Kołysanka dla Tytusa
11. Niewiele ci mogę dać
12. Chcemy byc sobą

http://dl6.ohshare.com/v/1370156/Holdys.rar.html

Sygitowicz

Ryszard Sygitowicz rozpocząl karierę muzyczną w 1974 roku dołączając do grupy Zbigniwa Hołdysa "Dzikie Dziecko". W latach 70-tych współpracował m.in. z Haliną Frąckowiak oraz zespołami "Andrzej i Eliza", "Dwa Plus Jeden". W 1976 roku dokonał pierwszych nagrań radiowych z grupą "Bumerang". Od września 1980 roku do grudnia 1981r związany był z zespołem" Perfect" z którym nagrał debiutancki LP "Perfect".Po odejsciu z "Perfect"u prowadził samodzielną działalność artystyczną nagrywając dla radia i telewizji oraz wydając w 1985 roku solowy album "Bez grawitacji", a w 1989 roku album "Nikt nie woła", następnie z kompilacji tych dwóch albumów oraz nagrań dla radia i telewizji wydał w 1992 roku "The Best of Ryszard Sygitowicz".

W 1994 roku wraz z zespołem Perfect wznowił regularna działalność nagraniową i koncertową wydając album "Jestem" na którym znalazły sie Jego kompozycje: "Nie daj się zabić"," Siódma czytanka dla Janka", "Oddech Rosji"," Bujanie w obłokach"," Z życia idola"," Całkiem inny kraj", "Ołowiana kula" oraz w 1996 roku album "Geny" na który skomponował "Ja płyne pod prąd" oraz "Znak dla Ciebie".Tuż przed ukazaniem się albumu ponownie rozstał się z zespołem. W międzyczasie nagrał z Natalia Kukulską album "Światło" gdzie znalazły sie jego dwie kompozycje. W 1998 roku koncertował i nagrał płyte z Kasia Kowalska "Pełna obaw" na której również znalazło się jego 5 kompozycji. W 2000 roku wraz z Jackiem Królikiem stworzył formację Giganci Gitary z którą zagrał cykl koncertów na które zapraszani byli m.in Jan Bo, Styła z Dżemu i inni wykonawcy m.in Kasia Kowalska, Natalia Kukulska, Artur Gadowski i G.Turnau.
Koncertował i nagrywał również z wieloma gwiazdami polskiej piosenki m.in z Czesławem Niemenem, Marylą Rodowicz, Krzysztofem Krawczykiem, Grzegorzem Turnauem, Andrzejem Rybińskim, Grażyną Łobaszewską,Grażyną Auguścik, Marleną Drozdowską, Anną Jantar, Zbigniewem Jaremką, Ireną Jarocką, Majką Jeżowską, Darkiem Kozakiewiczem, Henrykiem Miśkiewiczem, Zbigniewem Namysłowskim, Czesławem Pieregorólką, Jerzym Satanowskim, Rudim Shubertem, Tomaszem Szukalskim, Krzysztofem Ścierańskim, Wojciechem Wagleskim, Zbigniewem Wodeckim .



Bez grawitacji (1985)



1.Opóźniony do Bostonu
2.Lewa prosta
3.Niespełnienie
4.Cavalcado
5.Na kacu
6.Bez grawitacji
7.Jamall
8.Przybłęda
9.Opus 1983




wtorek, 22 maja 2007

Kolorowy telewizor

W przerwach w działalości "Perfectu", po jej rozwiązaniu i pomiędzy jej reaktywacjami, Grzegorz Markowski śpiewał w grupie "Hazard" z którą nagrał swietny kawałek "Ciągły ból głowy"( chyba był do niego również teledysk ). Następnie założył zespół "Samolot" z którym nagrał w 1987 roku solową płytę zatytułowaną "Kolorowy telewizor"; płytę ,trzeba powiedzieć bardzo słabą, która własciwie przeszła niezauważona. Powodem niepowodzenia wydaje mi się było z jednej strony małe doswiadczenie muzyków a z drugiej próba stworzenia czegos "na siłe",próba wypełnienia miejsca po rozwiązanej grupie Perfect. Mimo to warto jej posłychać bo to już płyta historyczna i chyba też nigdy nie wydana na cd.

Kolorowy telewizor (1987)


http://files.to/get/424606/7722/Grzegorz_Markowski-Kolorowy_Telewizor-Vinyl-PL-1987-FHL.rar
P.s

Dziękuje Czarkowi za "Ciągły ból głowy" i kiełbaski z grilla oraz temu komus kto zripował tę płytę i wrzucił na net.

Perfect - Live

Płytę nagrano podczas dwóch koncertów w Stodole pod koniec 1982 roku.Wydana została przez firmę Savitor w 1983 roku. Wydaje mi sie że to jedna z najlepszych płyt koncertowych wydanych w latach osiemdziesiatych, znakomicie dokumentujaca atmosferę panujaca na koncertach w tamtym czasie. Szkoda że do tej pory jeszcze nie wznowiana na kompakcie.

Perfect - Live (1983)


Strona A

1. Po co
2. Idź precz
3. Chcemy być sobą
4. Opanuj się
5. Nieme kino

Strona B
1.Chce mi się z czegoś śmiać
2. PePe wróć
3.Autobiografia
4. Pocztówka do państwa Jareckich
5. Nie płacz Ewka

sobota, 19 maja 2007

Magyar Rock

Lekkie zaskoczenie - co?
Postanowiłem troche odpocząć od polskiego rocka bo nie tylko on mi gra. Własnie teraz słucham sobie węgierskiej grupy "Koral" z ich pierwszej płyty-bardzo dobra muzyczka.Rozmawiałem pare dni temu ze swoim starszym bratem , i on mnie zapytał :
-" Hej, dlaczego nie dasz cos węgierskiego"
-"Dam jak mi się skończy polski temat" odpowiedziałem.
Ale po paru godzinach pomyslałem ,własciwie dlaczego nie ,przecież to mój blog więc moge dać co mi się podoba. A własnie to co jest poniżej podoba mi się bardzo.
Był taki czas na początku lat 80-tych, że miałem wiecej węgierskich winyli (i to z grzbietem , jesli ktos jeszcze wie o co chodzi) niż polskich. A zasługa w tym własnie tegoż brata ,który kupował je w węgierskiej ksiągarni na placu Dzierżyńskiego w Warszawie przynajmniej raz w miesiącu. Musze wspomnieć również drugiego mojego brata ,który finansowo sponsorował moje hobby. Wszystko to spowodowało, że z węgierski rock miał ogromny wpływ na kształtowanie moich muzycznych gustów. I własnie w związku z tym chciałem wstawić cos madziarskiego.
Będzi to "Omega" dwie płytki "Best of" i "Locomotiv GT" wszystkie trzy po angielsku bo chyba niewiele osób ( nie wyłączając mnie) zna węgierski oraz tzn. concept album "Erotica" grupy"Piramis" i "Best of" tria "Scorpio". Tych co to znają nie trzeba zachęcać do słuchania, tym co nieznają , polecam gorąco.




Best of Omega (part1)


01.Every time she steps in
02.Stormy fire
03.White magic stone
04.Pearls in her hair
05.Help to find me
06.200 years after the last war
07.Spanish guitar
08.Live as long as
09.Hall of floaters in the sky
10.The magician
11.Invitation
12.An accountant's dream
13.Late night show
14.Skyover
15.High on the starway 16.Final

http://www.megaupload.com/?d=XS7YUVTY

Best of Omega(part 2)
01.After a hard year
02.I go away
03.The bird
04.Just a bloom
05.One man land
06.20th century town dweller
07.Parting song
08.The lost prophet
09.Gammapolis
10.Lady of the summer night
11.Metamorphosis
12.Silver rain
13.Russian winter
14.Time robber

http://www.megaupload.com/?d=0XBEPCZZ


Piramis-Erotica (1981)



Locomotiv GT-Locomotiv GT (1980)


1. Circus
2. Lady of the Night
3. Gimme Some Help!
4. I Had Life
5. Traveller
6. Let Me Be
7. Boogie-Land
8. Fed Up With All Your Fancy Phrases
9. Music Man


Skorpio 73-93



1 Szevasz haver 4'16"

2 A rohanás 2'47"
3 Így szolt hozzám a dédapám 3'32"
4 Rongylábkirály 3'48"
5 Vezess át az éjszakán 6'30"
6 Egy dal mindenkinek 4'17"
7 Kelj fel, jóember 5'36"
8 Álljatok meg! 3'55"
9 Hej, jóbarát 3'48"
10 Vesztettem vagy győztem 5'08"
11 De jó lenne, haver (ha leszállnál a csajomról) 5'10"
12 A vén koldus 4'10"
13 A folyóparton ülve 3'07"
14 Ne félj 5'54"
15 Azt beszéli már az egész város 4'07"




środa, 16 maja 2007

TSA


Kilka następnych postów będzie uzupełnieniem tego co już było ,czy to w postaci solowych dokonań członków prezentowanych grup ,czy to rzadkich nagrań które przekazali mi przychylni ludzie od czasu kiedy zacząłem pisać ten blog, czy płyt z oficjalnych dyskografii które nie były tu prezentowane a o które prosili internauci oraz projektów w których muzycy prezentowanych grup uczestniczyli ,innych niż ich macierzyste zespoły.
Na pierwszy ogień pójdzie TSA z ostatniego koncertu w starym składzie nagranego w Łodzi podczas Rockowiska'83 a wydanego tylko i wyłącznie na kasecie w ograniczonym nakładzie 25 tys. Uzupełnie to płytą "Rock'n'roll" .

Oto co piszą o tej kasecie na oficjalnej stronie fan clubu TSA "Alien":

"Są rzeczy, których w życiu powinno się żałować. Ci wszyscy, którym nie dane było uczestniczyć w tym koncercie (niestety ja do nich naleze) niech po prostu żałują. Dziesięć tysięcy gardeł krzyczących: "Andrzej nie odchodź!!! Marek nie odchodź!!!" robiło niesamowite wrażenie. Występ grupy na łódzkim Rockowisku był wspaniałym hołdem złożonym fanom z całej Polski, bo na pożegnalny koncert pierwszego składu TSA przyjechali oni z każdego zakątka kraju. Zespół pokazał się w znakomitej formie, co szczerze powtarzali po koncercie muzycy "konkurencji", która też tłumnie zjechała do Łodzi. Największym, muzycznym zaskoczeniem ostatniego występu "złotego" TSA było zaprezentowanie premierowych utworów z rejestrowanej miesiąc przed festiwalem dla Poltonu płyty "HEAVY METAL WORLD". Mimo, że koncert był znakomity, wydana wiosną '84 przez polonijną firmę JAKO kaseta bardzo spłaszczyła efekt niezwykłości pożegnania "złotego składu" TSA. Nagrany "na setkę" z konsolety dźwięk po prostu brzmi kiepsko. Wyeksponowana sekcja zagłusza nie tylko gitary Andrzeja i Stefana, ale i wokal Marka. Największym jednak nieporozumieniem tej archiwalnej kasety jest wycięcie oryginalnej ścieżki z publicznością Rockowiska. Jak się okazało, materiał na kasetę miksowany był w Anglii, gdzie zamiast oklasków tradycyjnie gwizdano. Dlatego też próżno szukać na taśmie chóralnych śpiewów i okrzyków. Zamiast entuzjazmu fanów słychać jedynie nieokreślony szumoświst. I choć fatalnie się tego słucha, to wspomnienia powracają..."
Faceta który był realizatorem nagrania tego koncertu należałoby rozstrzelać! A jesli to za duża kara to powinien słuchać tego co spierdolił trzy razy dziennie do końca życie. Szkoda bo podobno był to jeden z najlepszych koncetrów TSA.


Rockowisko'83



1. Maratończyk
2. Ty On Ja
3. Kocica
4. Koszmarny sen
5. Trzy zapałki
6. Chodzą ludzie
7. Bez podtekstów
8. Plan życia
9. Wpadka
10. Alien

http://uploaded.to/?id=k7g8qt


Rock'n'roll (1988)


1. Jestem głodny
2. Wielki cud
3. Ciągle walcz
4. Wyciągam swoją dłoń
5. Francuskie ciasteczka
6. Wielka Fiesta
7. Roller Coaster
8. Nie mów tak, nie mów
9. Pierwszy karabin
http://rs36.rapidshare.com/files/22962380/6._TSA_-Rock_N_Roll___1988__www.peb.pl.rar

Haslo: www.peb.pl
P.S
Podziekowania dla Crazypablo

wtorek, 15 maja 2007

Banda i Wanda , albo odwrotnie

Dzisiaj cos o grupie Banda i Wanda ponieważ jest to naturalna kontynuacja wątku o Lombardzie . I jak już kilka razy poprzednio i tym razem jest to zespół nie należący do moich ulubionych, ale na tyle ważny i mający niezaprzeczalnie wysoka pozycje w tamtych latach, że nie można go tu pominąć.
Oddajmy głos Wandzie Kwietniewskiej opowiadajacej o końcu współpracy z Lombardem i początkach Bandy i Wandy:

"Piotr Niewiarowski (menago Lombardu) faworyzował Małgosię co oczywiście mnie i Grześkowi nie podobało się.
Powstała koncepcja, że ja i Grześ pozostaniemy w Lombardzie, a Małgosia będzie robić karierę solową. Obydwa układy miały funkcjonować pod opiekuńczymi skrzydłami Niewiara. Tak czy siak zrobił się lekki gnój. Koncepcji było jeszcze kilka. Nie o wszystkim wiedziałam. Atmosfera zrobiła się nerwowa. Kończyliśmy nagrania do płyty "Śmierć dyskotece", graliśmy koncerty i do tego były nieprawdopodobne upały. Pamiętam jak w hotelu we Wrocławiu Grześ siedział zawinięty w mokry ręcznik, na stole leżał keyboard, na którym to właśnie powstawała piosenka pt. "Diamentowa kula".
To kawałek, który miałam zaśpiewać ja, ale już nie zdążyłam. Zrobił to Grześ, ale i tak bardzo lubię ten numer do dzisiaj. Pewnie już wtedy było wiadome to co nastąpiło troszkę później. Otóż spośród wielu koncepcji artystycznych i organizacyjnych zespołu zwyciężyła ta, że to mnie należy wywalić z kapeli. Małgosia Ostrowska i Piotr Niewiarowski twierdzili, że „opuściłam” zespół. Prawda jest taka, że Niewiar wyrzucił mnie z kapeli, bo się za dużo miotałam. Chodziło o muzykę. Komponowałam już wtedy, ale Niewiarowski nie pozwalał nagrywać moich utworów. To był cios w samo serce. Ostatniego dnia trasy zachorowałam i wylądowałam w szpitalu w Kaliszu. Odwiedził mnie Niewiar i podziękował za współpracę. Byłam wtedy zdruzgotana, ale już dwa miesiące później byłam mu wdzięczna i jestem do dzisiaj za to co zrobił. Dostałam kopa, który ustawił moje myślenie w branży na całe życie. Założyłam "Bandę i Wandę" i już zawsze mogłam robić to co chciałam. Robię to zresztą do dzisiaj spotykając się czasem na koncertach z dzisiejszym Lombardem czy Małgosią i Niewiarem. Utrzymuję z nimi sympatyczny kontakt i nie ma między nami napięcia. "
W skład zespołu weszli doswiadczeni muzycy: Marek Raduli (g) , Jacek Krzaklewski (g), Andrzej Tylec (perc) i Henryk Baron (bg). Grupa bardzo szybko zdobyła sympatię i uznanie mediów, dzięki chwytliwym pop-rockowym przebojom i scenicznemu zachowaniu samej Wandy. Właśnie wśród publiczności zespół wzbudzał największe uznanie, która przychodziła oglądać niezwykle dynamiczną wokalistkę! BANDA I WANDA bardzo często koncertowała, wystąpiła na wielu znaczących imprezach muzycznych .Potężna dawka energii jaką emanowali w czasie koncertów zjednała im rzesze fanów, z których spora część jest wierna Bandzie i Wandzie do dzisiaj. Cała Polska śpiewała takie hity, jak "Nie będę Julią", "Hi-fi", "Para goni parę" czy "Chcę zapomnieć", które to znajdowały się na wysokich miejscach radiowych i telewizyjnych list przebojów. Pierwszy album zatytuowany "Banda i Wanda" w błyskawicznym tempie zdobył miano "Złotej Płyty". Warto dodać, że właśnie na pierwszej płycie zespołu, Wanda zadebiutowała w roli kompozytora. Drugi album "Mamy czas" zawierał nowe przeboje: "Kochaj mnie miły", "Para goni parę", tytułowy "Mamy czas" i "Drętwa mowa". Warto dodać że na tej płycie na perkusji gra Marek Kapłon , który pod koniec 1983 roku po odejsciu z TSA zasilił Bandę i Wandę .W pierwszej połowie 1986 r. w wyniku spadku popularnosci i ogólnej recesji na rynku muzycznym w Polsce ,Wanda Kwietniewska postanowiła rozwiązać swoją Bandę.W następnych latach kontynuowała z powodzeniem karierę solowa a ostatnio reaktywowała grupę po raz kolejny.
Wanda i Banda- Moje przeboje (1998)

Kompilacja zawierajaca najwieksze przeboje z dwoch pierwszych albumow plus kilka solowych utworow Wandy Kwietniewskiej.






1.Fabryka marzeń,
2.Poczta pantoflowa,
3.Nie będę Julią,
4.Para goni parę,
5.Mamy czas,
6.Cała biała,
7.Siedem życzeń,
8.6.22,
9.Chcę zapomnieć,
10.Proza życia,
11.Chicago nad Wisłą,
12.Kochaj mnie miły,
13.Bilet na dno,
14.Hi-Fi,
15.Stylowe ramy,
16.Dziewczyny zgubią Cię,
17.Tylko Tobie ogień,
18.Nikomu niczego


środa, 9 maja 2007

Aku-hara , kraj ze snu

Początków grupy Lombard należy szukać w Studio Sztuki Estradowej przy Estradzie Poznańskiej. Własnie tam w 1979 roku Wanda Kwietniewska , Małgorzata Ostrowska, Grzegorz Stróżniak oraz Andrzej Sobolewski utworzyłi grupę wokalną VIST, która została zauważona i wyróżniona na festiwalu opolskim w 1980 r. dzięki piosence "Dziwny film", a utwór "Poszedł w świat" zajął 1 miejsce w telewizyjnym plebiscycie Studia "Gama" w I pr. TVP.
Wiosną 1981 roku w Estradzie Poznańskiej pojawia się Piotr Niewiarowski. W wyniku tego spotkania i kilku sprzyjających okoliczności powstaje zespół Lombard. Piotr Niewiarowski zostaje jego menadżerem, a skład Lombardu po wstępnych zmianach określa się następująco:
WANDA KWIETNIEWSKA - śpiew , MAŁGORZATA OSTROWSKA - śpiew , GRZEGORZ STRÓŻNIAK - śpiew i instrumenty klawiszowe , MACIEJ SZYMAŃSKI - instrumenty klawiszowe , JAREMI SAJKOWSKI - gitara , MAURYCY PRZYBYŁOWICZ - gitara basowa , KRZYSZTOF KUŹNIAK - perkusja


Dnia 18 maja 1981 r. w estradzie poznańskiej odbyła się pierwsza próba zespołu Lombard. Ten dzień uznawany jest za oficjalną datę powstania zespołu. Pierwotnie planowano, aby grupa nazywała się Skandal, ale ostatecznie w lipcu na antenie polskiego radia pojawiła się nazwa LOMBARD.
Grupa zadebiutowała na antenie radiowej (w "Lecie z Radiem") i telewizyjnej (w programie "Magazyn Pana Manna") utworem Jacka Skubikowskiego "Bez zysków, bez strat", a powodzenie utworu pozwoliło już w październiku 1981 roku wyruszyć na pierwszą, cieszącą się ogromnym zainteresowaniem publiczności trasę koncertową (w międzyczasie gitarzystą zespołu został Piotr Zander).
A oto jak tę chwile wspomina sam Skubikowski:
"Zadzwonił do mnie Piotr Niewiarowski - gościu, którego znałem z tego, że organizował Folk Blues Meeting w Poznaniu - fajne imprezy w Od Nowie. Powiedział, że jest menagiem nowej kapeli, która będzie się nazywała pewnie "Skandal", albo "Lombard", choć to - jego zdaniem - nazwy trochę zbyt śmiałe, jak na gospodarną Wielkopolskę, że są tam dwie wokalistki, niezłe laski, jakby to powiedzieć dzisiaj i sukces jest w zasięgu ręki, ale nie ma piosenki, a studio w radio jest za dzień. Potem dodał, że stylistycznie to powinno być coś w typie Claptona, Fleetwood Mack albo Dire Straits.No to napisałem piosenkę ("Bez zyskow,bez strat") - w sentymentalnym nastroju i w typowej harmonii blues-rockowej Am/C/D. Niewiar zadzwonił, powiedział, że nagranie się udało i będzie u Manna jutro rano (lipiec 1981). Włączam TV - a z moim tekstem leci "trojanowski" numer - bogaty aranż, kobitki się gibają - pełny high life i wielki show.I tak już było dalej w pierwszym okresie naszej współpracy - ja pisałem balladki i nagrywałem je na gitarze akustycznej w kuchni na mały magnetofon, a Stróżniak, Zander i reszta przerabiali to na ostre rockowe numery. Oczywiście agresywny wokal Małgosi i zdolności medialne Wandy dodawały temu blasku.Potem pisałem już tylko teksty, bo okazało się, że Grzegorz potrafi komponować i dobrze wie, czego chce. Najbardziej znane numery Lombardu, do których przyłożyłem rękę autorsko lub współautorsko to m.in.: "Bez zysków, bez strat", "Droga Pani z telewizji", "Taniec pingwina na szkle", "Śmierć dyskotece", "Dworzec pełen snów", "Kryształowa", "Kto mi zapłaci za łzy", "O jeden dreszcz", "Spóźniona radość", "Stan gotowości", "Szara maść"... Ledwo odnieśli sukces, a pozazdrościłem im tego i sam zacząłem nagrywać własne numery po polsku. W Opolu 1983 Lombard zajął II miejsce za "Szklaną pogodę" a ja III za "Jedyny hotel w mieście". Przerwana przez stan wojenny działalność zespołu została wznowiona wiosną 1982 roku, a emitowane w rozgłośniach radiowych nagrania "Droga pani z tv"," O jeden dreszcz", a przede wszystkim "Przeżyj to sam", uczyniły Lombard zaledwie w ciągu kilku miesięcy, niezwykle popularną grupą. Latem 1982 roku grupa nagrała album "Śmierć dyskotece!", który ukazał się rok później. Wielkim przebojem staje się utwór "Nasz ostatni taniec". Jesienią 1982 roku odeszła( a dokładniej jak sama twierdzi została wyrzucona) Wanda Kwietniewska co spowodowało, że wizerunkiem grupy stała się Małgorzata Ostrowska. Jeszcze w tym samym roku nagrana została płyta "Live", chyba najlepsza koncertowa pozycja jaką kiedykolwiek nagrano w naszym kraju i najważniejsza pozycja fonograficzna w dorobku grupy. Album podbił i tak już wysoką pozycję zespołu na polskim rynku rockowym.
Zespół rusza na pierwsze zagraniczne wyjazdy - do Czechosłowcji i na kilka koncertów do klubów w Holandii. Cały czas Lombard koncertuje i nagrywa nie będąc w stanie sprostać wszystkim napływającym propozycjom.
Rok 1984 grupa zaczyna od mocnego uderzenia: podczas koncertów w warszawskim klubie "Stodoła" otrzymuje od polskich nagrań "Złotą Płytę" za sprzedanie 400.000 egzemplarzy albumu "Śmierć dyskotece!". I cały czas grupa nie zwalnia tempa: liczne koncerty w kraju, nagranie kolejnej płyty "Szara maść"( nie wiem czemu ale tę płyte najbardziej lubię, zwłaszcza klawisze), ukazanie się w klubie płytowym RAZEM limitowanego albumu "Wolne od cła"(z moim zdaniem najlepszym utworem grupy "Dwa słowa ,dwa swiaty") , kolejna nagroda z firmą "Savitor" w konkursie wytwórni płytowych na festiwalu w Opolu. Sukcesy na listach przebojów świętują kolejne utwory, a dzięki kompozycji "Stan gotowości" zespół osiąga I miejsce na najbardziej prestiżowej liście; Programu III Polskiego Radia. W tym własnie 1984 roku byłem na festiwalu "Rock nad Bałtykiem" w Kołobrzegu gdzie Lombard był jedeną z gwiazd obok TSA , Lady Pank i Azylu P ,ale szczerze powiem ,że niewiele z niego pamiętam . Napewno "Stan gotowosci"wzbudził entuzjazm na widowni ,niestety później ilosć wypitego alkoholu (a była to słynna marka Bałtyk) rozmyła trochę moją percepcje. Ale dobrze pamiętam Azyl P (który grał pierwszy i rozbujał cały amfiteatr) oraz publike ryczącą "Mala Maggie".
Kolejny album "Anatomia" grupa nagrywa wiosną 1985 roku, w maju podczas festiwalu "Rock Arena" otrzymuje "Złotą Płytę" za singiel "Adriatyk, ocean gorący" (150.000 sprzedanych płyt!), latem reprezentuje Polskę w konkursie podczas festiwalu w Sopocie, a do I miejsca w "Trójce" docierają przeboje "Mam dość" i "Kryształowa".
Rok 1987 przyniósł pewien kryzys w zespole Ostrowska i Stróżniak kontynuują podjęte wczesniej działania solowe. Kolejny udział w opolskich premierach nie przyniósł tym razem sukcesu, a kolejna płyta "Kreacje" potwierdziła, że zespół jest w dołku.
W następnym roku nastąpiły ogromne zmiany personalne w grupie, przede wszystkim z Lombardem pożegnał się jeden z jego filarów - Grzegorz Stróżniak. Nowy skład wziął się ostro do pracy i już jesienią 1988 wyjechał na wielkie tournee po Związku Radzieckim dając łącznie 46 koncertów oraz zaliczył miesieczny pobyt w USA.
W styczniu 1990 roku grupa została zaproszona do udziału w uroczystym koncercie "Artyści dla Rzeczypospolitej" (obok Romana Polańskiego, Michaiła Barysznikowa i gwiazd polskiej muzyki, estrady, filmu i teatru) . Zaraz potem Lombard nagrał album "Welcome home", po czym wyjechał na festiwal do San Remo. Lato znów minęło na pobycie w USA, a od jesieni rozpoczęły się przygotowania do obchodów X-lecia zespołu, do których zostali zaproszeni Wanda Kwietniewska i Grzegorz Stróżniak.


Cały 1991 roku upłynął pod hasłem jubileuszu - koncerty, bardzo udany występ podczas kolejnego festiwalu w Opolu i nagranie płyty " '81-'91 największe przeboje". Zespół Lombard, z Małgorzatą Ostrowską, Grzegorzem Stróżniakiem i Piotrem Zanderem, zakończył współpracę pożegnalnym koncertem w Warszawie w grudniu 1991 roku i kolejnym wyjazdem do amerykańskich klubów na początku 1992 roku, po czym zawiesił działalność.
Po kolejnych reaktywacjach , konfliktach personalnych i zmianach składów Lombard koncertuje nadal pod wodzą lidera i jedynego członka starego składu Grzegorza Stróżniaka.W 1999 roku wokalistką Lombardu została Marta Cugier. Pierwsza płyta po dziesięciu latach przerwy pt. "Deja'vu" ukazała się w 2000 roku.
Małem okazje oglądać Lombard poraz kolejny na jesień 2006 roku. Koncert był nawet udany , ale brakowało jednak Ostrowskiej i brakowało tego "czegoś" co dawniej porywało publike.

Śmierć dyskotece (1983)





1. Śmierć dyskotece
2. Na skróty do piekła
3. Droga pani z TV
4. Rdza
5. Ekspres stąd do nieba
6. Taniec pingwina na szkle
7. Diamentowa kula
8. Stary ból
9. O jeden dreszcz
10. Mniej niż nic
11. Koszmarna kołysanka
12. Gwiazdy rock and rolla
13. Bez zysków, baz strat
14. Błądząc, wedrując
15. Dworzec pełen snów
16. Wielki grzech
17. Przezyj to sam
Pass: NoPass


Live (1983)


1.Nasz ostatni taniec,
2.Znowu radio,
3.Bye, bye Jimi,
4.Słowa chore od słów,
5.Radość spóźniona,
6.Przeżyj to sam,
7.Diamentowa kula,
8.Taniec pingwina na szkle,
9.Nowy tytan,
10.Czekanie na pożar,
11.Śmierć dyskotece

Wolne od cła (1984)


1. Wolne od cła
2. Miny na pokaz, czyny za grosz
3. Dwa słowa, dwa światy
4. Adriatyk, ocean gorący
5. Aku-Hara, kraj ze snu
6. Kradzież nie popłaca
7. Skąd ja to znam
8. Dalej, coraz dalej
9. Szklana pogoda
10. Droga Pani z TV
11. Posłanie do Pana A
Pass: NoPass


Szara maść (1984)

1. Stan gotowości
2. Plaża fok
3. Bezcieleśni, bezszelestni
4. Darwiniści
5. Wąwóz kolorado
6. Czeski film
7. Szara maść
8. EKG
9. Bye,bye Jimi
10. Neonowa krowa

http://uploaded.to/?id=c5z306


Największe przeboje 81-91 (1991)

01. Śmierć w dyskotece
02. Droga Pani z Tv
03. O jeden dreszcz
04. Przeżyj to sam
05. Dworzec pełen snów
06. Nasz ostatni taniec
07. Taniec pingwina na szkle
08. Znowu radio
09. Gwiazdy rock and rolla
10. Szklana pogoda
11. Kto mi zapłaci za łzy
12. Adriatyk, ocean gorący
13. Aku-Hara kraj ze snu
14. Stan gotowości
15. Mam dość
16. Kryształowa
17. Gołębi puch
18. Welcome home


wtorek, 8 maja 2007

Klaus Mit Foch

Dzisiaj zespół który jest mi obojętny jak zeszłoroczny snieg ,ale zaprezentuje go jako ciekawostkę i kontynuację poprzednich tematów. Poza tym ich płyta jest cieżka do zdobycia a wiem że parę osób chciało by jej posłuchać .Mowa o grupie Klaus Mit Foch.
Klaus Mittfoch uległ rozwiązaniu w sierpniu 1984 r. A oto co sam Lech Janerka mówi o tym wydarzeniu:
" Radio nie puszczało naszych numerów, telewizja nie chciała nadawać teledysków, które zrobiliśmy prywatnie; Bożena (żona Janerki) wyjechała do Stanów - a ja jestem bardzo rodzinnie usposobiony i prawie z domu nie wychodzę. Na dodatek koledzy z zespołu skakali mi na plecy, że ich terroryzuję, bo uważałem, że jak zrobiliśmy dużą płytę, to zaraz należy nagrać drugą; materiał już właściwie był... I w takiej stresowej sytuacji, tuż przed ważnym koncertem perkusista mówi, że nie zagra w piosence, na której mi najbardziej zależało. Nie miałem już nic do roboty z Mitffochem, poszedłem sobie".
Pozostali w składzie muzycy próbują kontynuować dalszą działalność - z Pawłem Chylińskim na wokalu grają m.in. w maju 1985 r. na poznańskiej Rock Arenie, po której pisano: "Sukces dużej płyty i nowy skład grupy (bez Lecha Janerki) zobowiązywał do uważnego śledzenia występu. Niestety, w miarę odgrywania kolejnych numerów odczuwałem coraz większy zawód. Nieważne, że grają technicznie bezbłędnie, jeśłi to co robią po prostu nie rusza. Niewykorzystane są wokalne możliwości Pawła Chylińskiego, a jego teksty gdzieś umykają..." (G. Brzozowicz, Non Stop nr 7.1985)
O dalszych krokach pozostałych członków grupy dowiedzieć można było się dopiero blisko dwa lata później - na wiosnę 1987 na scenie zaistniał bowiem Klaus Mit Foch. W jego składzie znaleźli się znani z wcześniejszego wcielenia Wiesław Mrozik (git., voc.), Marek Puchała (perk., voc.) oraz nowi muzycy - Zbigniew Kapturski (g, voc), Jacek Fedorowicz (bg), Paweł Chyliński (voc). Grupa zadebiutowała na festiwalu Poza Kontrolą w Warszawie w 1987 roku.
Twierdzili "Nie identyfikujemy się z żadną kapelą grającą u nas, czy gdzie indziej.. Można powiedzieć, że jest to Miejski Folklor Dolnośląski końca XX wieku. Nasze teksty mówią o codzienności, w której istniejemy" (Non Stop nr 2/88).
Wkrótce też Klausowi udało się zarejestrować album "Mordoplan" (1988).Grupa dość aktywnie koncertuje - pojawia się z dobrym występem m.in. w Jarocinie w 1988 r. Z perspektywy czasu stwierdzić jednak można, że błędem było chyba nawiązanie przez zespół w nazwie do wcześniejszych dokonań. Mroczna, pesymistyczna muzyka nijak się bowiem miała do przebojowych dokonań składu z Lechem Janerką. Repertuar to utwory o trochę udziwnionym brzmieniu, czasami mające coś z atmosfery rockowych ekstrawagancji Mitffocha ("Ostatnie wakacje" , "Słony"). Ale większosć to typowa dla tego okresu zimnofalowa papka (wyeksponowana transowa perkusja i linia basu a'la Joy Division) którą sie zapomina wraz z ostatnim taktem. Nie dziwi zatem ze płyta nie była najlepiej przyjęta tak przez słuchaczy jak i krytykę (w Non Stopie pojawiła sie druzgocąca recenzja płyty, nie pamietam już kto ją napisał).W efekcie w 1989 r. Klaus Mit Foch został rozwiązany. A do dnia dzisiejszego nie ukazała się kompaktowa reedycja "Mordoplanu"... Ale od czego mamy dobrych ludzi ,którzy lubią sie dzielić tym co posiadają.



Klaus Mit Foch - Mordoplan (1988)




1. Mordoplan
2. Obłudni idole
3. Słuchaj mnie! Albo nie
4. Ostatnie wakacje - salmonello nie kocham cię
5. Tife tife
6. Ze wsi do miast
7. Alkohole
8. Słony
9. Chciałbym się rozpędzić
10. Na koniec


http://rapidshare.com/files/29490597/Klaus_Mittfoch_-_Mordoplan.rar.html

czwartek, 3 maja 2007

Wesołe konstytucje

Są wesołe konstytucje
Które mają jeden cel
Chcą oddalać rewolucje
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam
Są przewrotne rezolucje
Które mają zgubną treść
Nigdy nikt ich nie przeczyta
Ale my to mamy gdzieś
Dokładnie tam
Dokładnie tam

Człowiek który nigdy nie uległ komercji ,który ma w dupie wszelkie mody, style, konwencje muzyczne, zdanie krytyki i publicznosci ;ekscentryk i artysta prawdziwy Lech Janerka.
Lider i jednoosobowy spadkobierca sławy Klausa Mitffocha, i jeden z najoryginalniejszych artystów na polskiej scenie rockowej - wokalista, basista, kompozytor ,producent i autor tekstów.
Zespół Klaus Mitffoch opuścił w roku 1984, by rozpocząć działalność pod własnym nazwiskiem. Z żoną, a także Wojciechem Konikiewiczem, Januszem Rołtem i Tomkiem Pierzchalskim wystąpił na Festiwalu Muzyków Rockowych Jarocin '85.
Nie byl to ostatni jego kontakt z Jarocinem ,rok później oraz w 1988 i 1991 z powodzeniem tam występował . Z tymi samymi muzykami, a także z pozyskanym do grupy na trzy tygodnie przed wejściem do studia gitarzystą Krzysztofem Pociechą (eks-Klaus Mitffoch), nagrał wydany w 1986 album "Historia podwodna", który wypełniła muzyka bardziej refleksyjna i stonowana niż "Klausa Mitffocha". Jednak leniwe linie basu , wiolonczeli i instrumentów klawiszowych miały nie tylko urok, lecz również wielką siłę wyrazu a takie utwory, jak "Lola (chce zmieniać świat)" (stanowiąca metaforę pałki milicyjnej), "Konstytucje" (trafiły później do repertuaru Voo Voo),"Niewole", "Ta zabawa nie jest dla dziewczynek" (komentarz do zamieszek ulicznych w warstwie muzycznej nawiązujący do "Tea In The Sahara" The Police) i "Jest jak w niebie" (dwie ostatnie pozycje trafiły również na singel) stały się wręcz manifestacją talentu artysty. Dodatkowa atrakcja "Historii podwodnych" płyty, która zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie "Magazynu Muzycznego" wśród dziennikarzy na polski album lat 80. - był gościnny udział wokalistki Lombardu Małgorzaty Ostrowskiej.
Sam Janerka tak ocenia tem album :
W stosunku do płyty Klausa "Historia Podwodna" była o wiele bogatsza muzycznie. "Tryki" uważam za świetny numer, niezłe są "Niewole", "Zabawa", "Lola".
Swoje bodaj najważniejsze koncerty w roku 1986 muzycy dali na Rock Opolu i FMR w Jarocinie. W roku 1987 Janerka i jego zespol weszli do studia (Teatr STU), by nagrać następny materiał. Niestety w trakcie sesji zmarł Janusz Rołt, który przegrał walkę z narkotykowym nałogiem , a do większej części utworów sekcję perkusyjną dograno automatem. Plyte "Piosenki", wydano ze względu na problemy z cenzurą dopiero po dwóch latach.
Jak wspomina sam Janerka:
"W połowie sesji nagraniowej "Piosenek" materiał przestał mi się podobać. Miałem stres wywołany przez cenzurę.
My pana pamiętamy za te "Konstytucje", to był największy błąd w naszej działalności - takimi słowami mnie przywitali.
Nigdy tak się nie nabiegałem po cenzurze, jak z tekstami na "Piosenki". Nikt wówczas za mną nie stał (jak to wcześniej robił Tonpress). Na "Historii" przeszły "Konstytucje", a w tym wypadku na czternaście utworów wstępną akceptację otrzymały dwa!
Osiem godzin biłem pianę z szefem tej instytucji. Nie chcę z siebie robić ofiary cenzury, bo jak coś nie poszło, to tylko na skutek mojego błędu w sztuce. Powinno to być na tyle dobre, by koleś popatrzył i powiedział: W chuja leci, ale to jest zabawne i na tyle inteligentne, że może przejść. Z drugiej strony wycięto mi takie rzeczy, jak zwrot 'zielono świecąc'!
Wyrzucenie frazy 'Paramilitarne gołębie' z "Paragwaju" złamało istotę tego numeru, a do "Bez kolacji" musiałem dodać bzdurny wstęp, by zneutralizował resztę. W pewnym momencie zacząłem wstydzić się tej płyty."
Zresztą Janerkę jakby przestały interesować sukcesy komercyjne, a poza tym spora część roku 1988 i następnego spędził on w Stanach Zjednoczonych (gdzie jak mówi "szukał inspiracji").
Do czołówki popularności nie udało mu się wrócić dzięki płycie " Ur " z 1991 roku - co prawda przez niektórych ocenionej bardzo wysoko, ale przez szerszą publiczność uważana za najsłabszą w dyskografii artysty. Album, poświęcony sumeryjskiemu miastu Ur, jednych odpychał, a drugich przyciągał bogatym, ale syntetycznym brzmieniem nawiązującym zarówno do muzyki industrialnej ,jak i momentami stylu The The czy Petera Gabriela.
Po fascynacji muzyką elektroniczną i zmianach personalnych w zespole, Janerka postanowił dać więcej swobody muzykom, uciekającym coraz cześciej w klimaty jazzowe. W połowie 1994r. zespół zarejestrował w studio Polskiego Radia Łódź materiał, który ukazał się pod tytułem Bruhaha. Okazało się, że płyta po zgraniu brzmiała nie dość ostro. Janerka nie był również zadowolny ze współpracy z wytwórnią, która praktycznie nie przejawiała zainteresowania promocją krążka, a na koncert zapomniała... dostarczyć sprzętu nagłaśniającego. Mimo tych perturbacji materiał zdołał się obronić, zwłaszcza w konfrontacji ze zdecydowanie słabszym wcześniejszym Urem.Rok po ukazaniu się krążka - w 1995r. - rozpoczęły się prace nad nowym albumem.
Na płycie, która ujrzała światło dzienne w 1996r. pod nazwą Dobranoc z poprzedniej ekipy pozostał (oprócz Lecha i Bożeny) jedynie gitarzysta. Odstawiono fortepian, a wakat na perkusji zajął Ryszard Guz. Na koncertach grywane były najczęściej dwa utwory: Opar i Uraja, oba proste i surowe brzmieniowo, ale nieco ustępujące melodyjnym Do boju czy Ciebie ciebie. Płytę zamknęło zaś melancholijne tytułowe Dobranoc, utwór ciekawy w dwójnasób. Po pierwsze - złożony z dwóch piosenek (do tej zasadniczej doklejono wcześniejsze Pada deszcz), a po drugie - zapewne stanowiący próbę rozliczenia się artysty ze swoim muzycznym dorobkiem. Janerka deklarował, że będzie to jego ostatni oficjalny album. Jak pokazał czas, zapewnienia te na szczęście nie okazały się prawdziwe.
Kolejne trzy lata Janerka - jak twierdzi - odpoczywał. Czas poświęcił na pisanie wierszy, zagrał również kilka koncertów.
Wiosną 1999r. ponownie usiadł do komponowania. Przy wsparciu Bożeny oraz gitarzysty Wojciecha Seweryna i perkusisty Ryszarda Guza zgrano wówczas kilka nowych utworów, które jednak trafiły do odstawki.Z początkiem roku 2001 wrócił do pomysłów sprzed dwóch lat i rozpoczął, wraz z Bartoszem Dziedzicem pracę nad nowymi wersjami potraktowanych uprzednio 'po macoszemu' piosenek. W ten sposób do wytwórni trafiło osiem nowych kompozycji. Płyta zatytułowana Fiu Fiu ukazała się na wiosnę 2002r. Materiał został bardzo ciepło przyjęty przez krytyków. W utworze Wieje doszukiwano się umiejętnych odwołań do klausowskich korzeni artysty, w kilku innych (np. Wirnik) doceniano warsztat muzyczny, także za dotrzymywanie kroku ostatnim trendom. Krążek okazał się również dobrze wypromowany przez 'Zic Zac'.
Dla mnie to jedna z najlepszych plyt wydanych w Polsce po 2000 roku.
W czerwcu 2004r. Lech Janerka ponownie zagrał w Jarocinie. Z rąk burmistrza odebrał wówczas tytuł Honorowego Ambasadora Jarocina. Tym prestiżowym wyróżnieniem, przyznawanym artystom, którzy wpisali się na stałe w polską scenę rockową i którzy znani są z występów na festiwalach muzyki rockowej, poszczycić się mogą - oprócz Janerki - jedynie muzycy zespołów Dżem i Voo Voo.

HISTORIA PODWODNA 1986

1.LOLA
2.EPIDEMIA EPILEPCJI
3.KONSTYTUCJE
4.REFORMATOR
5.TRYKI NA START
6.NIEWOLE
7.JEST JAK W NIEBIE
8.HISTORIA PODWODNA
9.TA ZABAWA NIE JEST DLA DZIEWCZYNEK

http://www.zippyshare.com/v/67100768/LECH_JANERKA_-_HISTORIA_PODWODNA.rar.html


PIOSENKI 1989

1.Bomb
2.Bądźmy dziećmi
3.6 dni tygodnia
4.Wszyscy inteligentni mężczyźni idą do wywiadu
5.Paragwaj
6.Jutro będę w N.Y. (z tobą)
7.Bez kolacji
8.Niewalczyk
9.Piosenka wigilijna
10.Leniwie lecąc
11.Piosenka dla żywych
12.Urodziny

http://rapidshare.com/files/10296325/Lech_Janerka_-_Piosenki__1989_.rar.html


Dobranoc 1996

01. Opar
02. Niki
03. Do boju
04. Wstaję
05. Uraja
06. Nalot
07. Ciebie Ciebie
08. Wyobraź sobie
09. Pada deszcz
10. Dobranoc


FIU , FIU (2002)

1.Raczej
2.W naturze mamy ciągły ruch
3.Wirnik
4.Wieje
5.Leon
6.Allelujaż
7.Daj mi
8.Zero zer
9.Ceremonie
10.Pieśń mijających się wielorybów


http://rapidshare.com/files/18574768/Lech_Janerka-_Fiu_Fiu_u2Soad.rar.html
haslo: marog

środa, 2 maja 2007

Ja wiem,że to jest zwykły cyrk,paranoja.

Grupa która istniała z przerwami własciwie tylko dwa lata ,lecz w historii polskiej muzyki rockowej pozostanie nie bez powodu na zawsze.


Klaus Mitffoch powstał w 1979 roku we Wrocławiu, założony przez Janerkę (voc, bg;), Krzysztofa Pociechę (g), Wiesława Mrozika (g) i Kazimierza Sycza (dr), jednakże po kilkumiesięcznym okresie prób zawiesił działalność, by wznowić ją w 1980 - z nowym perkusistą Markiem Puchałą. Do roku 1981 nie miał stałej nazwy. Po dwóch latach działalności amatorskiej grupa w czerwcu 1983 roku wystartowała w Ogólnopolskim Turnieju Młodych Talentów, gdzie zajęła drugie miejsce (ex aequo z grupą "Azyl P", pierwszej nagrody nie przyznano), co umożliwiło jej znalezienie się pod menażerską opieką ZPR, a także nagranie dwóch - bardzo interesująych - singli: "Ogniowe strzelby" / "Śmielej" i "Jezu, jak się cieszę" / "O głowie". "Ogniowe strzelby" otrzymały nagrodę w konkursie III Programu PR, natomiast "Jezu, jak się cieszę" - zyskało miano sporego przeboju. Główną przyczyną, iż zespół nie zyskał przychylności mediów była niemieckojęzyczna nazwa, na dodatek pisana z błędem.
Lech Janerka wspomina, że inspiracją do założenia Klausa Mitffocha była nuda. Parę osób wspólnie stwierdziło, że rzeczywistość jest smutna, a upijanie się w weekendy nie ma już sensu. Jako zupełni amatorzy grali u niego w łazience, słuchali Beatlesów, razem przeżywali pierwsze fascynacje Gang Of Four i Talking Heads.
To, co Lech robił z Klausem, było oparte na nerwicowym spięciu – albo działali jak w amoku, albo nie działali wcale. W 1983 ruszyli w trasę ze Spear Of Destiny, ale sławy nie zyskali.
W 1984 roku ukazał się album zatytułowany po prostu "Klaus Mitffoch". Płytę wypełniła nowofalowo-punkowa muzyka rozbudowana o ciekawe aranżacje i gorzkie teksty doskonale odzwierciedlające sytuację i rzeczywistości PRL lat osiemdziesiątych. Wiele z nich stanowiła zawoalowana krytyka panującego reżimu, a także wezwanie do walki (np. Powinność kurdupelka, Klus Mitroch).To właśnie dzięki tekstom płyta ta była tak ważna dla młodzieży i stała sie nie tylko manifestem pokolenia połowy lat 80., lecz jedną z ważniejszych płyt w całych dziejach polskiego rocka - co potwierdziły zwycięstwa w ankiecie "Magazynu Muzycznego" wsród dziennikarzy na album trzydziestolecia i wśród czytelników "Tylko Rocka" na album lat 80.



Nie będę ukrywał że i dla mnie jest to płyta "number one" lat osiemdziesiątych.Słucham jej kilka razy do roku i chyba nigdy mi sie nie znudzi , zawsze odkrywam w niej cos nowego .To wspaniały album o rożnych klimatach , można znaleźć cos z początków" The Police" jak i trochę psychodelicznej energii a'la "The Doors"(Strzeż się tych miejsc). Ekspresją album dorównywał ekspresji zespołów punk rockowych, charakteryzował się jednak znacznie bardziej rozbudowaną warstwą melodyjną i harmoniczną.Po tylu latach dalej brzmi zabójczo i swieżo. Najważniejszymi utworami, jakie znalazły się na tym krążku bez wątpienia są: wymieniony już "Strzeż się tych miejsc", "Ewolucja, rewolucja i ja", "Klus Mitroch". Zespół rozpadł się w sierpniu 1984 roku, tuż przed planowanym występem na festiwalu Rock Na Wyspie we Wrocławiu , jak określił to sam Janerka, "ze względów artystycznych".


Klaus Mitffoch 1984



1. Śpij Aniele Mój
2. O głowie
3. Wiązanka pieśni bojowych
4. Nie jestem z nikim
5. Klaus Mitrffoch
6. Wiązanka cz. IV
7. Jestem tu jestem tam
8. Muł pancerny
9. Powinność Kurdupelka
10. Strzelby
11. Nad ranem śmierć się śmieje
12. Tutaj wesoło
13. Ewolucja rewolucja i ja
14. Dla Twojej głowy komfort
15. Siedzi
16. Strzeż się tych miejsc

haslo: atmosphere
haslo: darda