środa, 13 stycznia 2010

Wilki

Przyznam się szczerze że Wilki nie należą i nigdy nie należały do moich ulubionych wykonawów. Chyba dlatego, że byli zbyt popowi jak grupę rockową (a może zbyt rockowi jak na popową) i nigdy właściwie tak do końca ta muzyka nie trafiała do mnie. Z tekstami również nie bardzo się identyfikowałem. Owszem podobały mi się niektóre kompozycje, ale cała to mistyczna otoczka wokół nich , stada nastoletnich panienek dla których Gawliński stał się z dnia na dzień idolem, po prostu mnie śmieszyła. Nie da się ukryć że w większości żeńska część publiczności spowodowała to że grupa stała się tak popularna. Oczywiście nie można odmówić Gawlińskiemu talentu, pozatym nie był w tym biznesie nowicjuszem. Próbował z Madame , Operą, Made in Poland, Hołdysem i Jackowskim, i w końcu Wilki wyniosły go na "top".

O grupie zaczęło być głośno w warszawskim światku rockowym na początku 1991 roku. Po licznych perturbacjach związanych ze zmianami składu zespół wszedł do studia, by pracować nad debiutancką płytą w składzie: Robert Gawliński, Michał Rollinger (klawisze), Adam Żwirski (bas) i Darek Nowak (perkusja). Jednak los chciał inaczej... Na początku nagrań śmierć zabrała Adama Żwirskiego. To właśnie jemu dedykowany jest utwór "Son Of The Blue Sky", który stał się pierwszym i jednym z najbardziej znanych przebojów Wilków. W październiku i listopadzie, w studiu Izabelin nagrywają debiutancki album zatytułowany "Wilki", w doborowym składzie: Marek Surzyn (perkusja), Krzysztof Ścierański (bas), Maciek Gładysz (gitary), Mikis Cupas (ex - Cytadela) (gitary), Michał Rollinger (klawisze), Ania Orthodox (wokale), Mariusz Mielcarek (saxofon), Kostek Joriadis (klawisze). W grudniu dali dwa krótkie koncerty w Stodole. Debiutancki krążek trafił do sprzedaży w 1992 roku i od razu przyniósł grupie sławę i wielki sukces. Sprzedali 200 tysięcy egzemplarzy pierwszej płyty. To był prawdziwy debiut! Praktycznie każdy utwór z tego LP stał się przebojem, wystarczy wymienić wspomnianego wcześniej "Son Of The Blue Sky", czy też "Aborygen", "Erol", "Eli Lama Sabachtani".



Płyta otrzymała mnóstwo nagród i wyróżnień, a sale koncertowe podczas ogólnopolskiej trasy promującej album zapełniły się do ostatniego miejsca. Po nagraniu "Wilków" do grupy dołączyli nowi muzycy: wcześniej grający w zespole Kolaboranci - Marek "Bruno" Chrzanowski (bas), Marcin Szyszko (perkusja) oraz Andrzej Smolik (klawisze). Wiosną 1993 roku muzycy Wilków wrócili do studia. Powstała wtedy druga płyta, zatytułowana "Przedmieścia", która ugruntowała pozycję Wilków na polskim rynku. Po raz drugi większość piosenek z płyty długo utrzymuje się na listach przebojów: "Nie Zabiję Nocy" , "Ballada Emanuel", "Cień w Dolinie Mgieł" (pierwotnie nazwany "Armie"), "Moja Baby" i "N'Avoie". Po spektakularnym, komercyjnym sukcesie obu krążków zespół Wilki zaskoczył fanów, nagrywając album "Acoustic Rockus", czyli rejestrację akustycznego koncertu, który odbył w Warszawie 8 września 1994 roku, w klubie Akwarium. Po wydaniu tej płyty cichnie rozgłos wokół Wilków. Muzycy zespołu zajmują się własnymi projektami.
Po sześciu latach spotykają się ponownie. Wzruszają w trasy koncertowe, pojawiają się nowe płyty, nowe przeboje, nowe grono fanów. I tak to trwa do dzisiaj.


Wilki (1992)



KLIK


Przedmieścia (1993)


KLIK


Acusticus Rockus (1994)


1. A moje bóstwa płaczą
2. Sen o Warszawie
3. Son of the Blue Sky
4. Folkowy
5. Eroll
6. Aborygen
7. Nie zabiję nocy
8. Crazy Summer
9. Rachela
10. Śpij mój śnie
11. Cień w dolinie mgieł
12. Idziemy my
13. Moja "Baby"
14. Beniamin

KLIK

39 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wilki tak jak Elektryczne Gitary ,rzucił na kolana swoją pierwszą płytą druga jeszcze znośna ,a potem to już mi się odechciało ich słuchać Arek L

quid pisze...

dokladnie..1 plyta to powiew swiezosci w polskim rocku...i ci zaproszeni muzycy...kolejna tez dobra...a pozniej...pochylnia w dol...jedyny dobry akcencik to biust Baski :)

Piotr K. pisze...

Nie ma wątpliwości że Baśka to wielki hit. I nie ma również wątpliwości że pomysł na piosenkę zaczerpnęli z Waterboys — "And A Bang On The Ear".
A może to tylko zbieg okoliczności ?
W co wątpię.

Anonimowy pisze...

ta pierwsza płyta jo już klasyk --nawet ja nie bardzo przepadałem za tą kapelą ale 1 płyte wspominam miło

piotyr2 pisze...

Tu sie zgadzam.Po pierwszej płycie to Wilki wyły u mnie prawie non stop.Później coraz mniej i mniej i mniej...

Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Piotr K. pisze...

Nie mówię o muzyce ale o tekście. Scott też wylicza w niej swoje panienki ,ich wady i zalety.

Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Panowie - Waterboys to klasyka, a Wilki to komercha. Gaweł ma rewelacyjny głos, ale powinien bardziej ambitnie komponować

Kissarmy pisze...

Tjaa

Anonimowy pisze...

Mam kasetę Opery - dla mnie nic rewelacyjnego. Parę numerów Madame bardzo mi się podobało, ale wolę Made In Poland albo Nowo Mowę ( przydałoby się to wydać). Wilki to już nie moja bajka, ale głos Roberta też mi się podoba.motley666crue

kissarmy pisze...

Kurde wyskakuję jako Anonimowy ???

Piotr K. pisze...

Wiem że Waterboys i Wilki to dwie różne bajki, ale jak nagrali Baśkę odrazu mi się to skojarzyło z Bang on the Ear

Kissarmy pisze...

Gawliński zrzynał z różnych kapel a w okresie "odjazdu" miał o sobie opinię polskiego Jima Morrisona :) Dla mnie najlepszą płytą Wilków jest Acusticusi solowa płyta nagrana z śp.Robertem Sadowskim (Houk, Kobong)

Kissarmy pisze...

A tak a propos - zna ktoś Immanuel. Dla mnie to najlepszy polski zespół po Brygadzie Kryzys

Piotr K. pisze...

Post o Immanuelu był już na tym blogu

Anonimowy pisze...

No cóż przewinęło się tu słowo komercha ,powiew świeżości ,a to tak na prawdę był zmierzch garażowej muzyki.Muzycy w końcu zaczęli nagrywać w normalnych warunkach i poprostu chcieli za to normalnie żyć.Ja do tego okresu mam specyficzny stosunek bo z jednej strony komercja zmierzch Jarocina i tego typu festiwali z drugiej zostajemy zalani bazarową muzyką typu "majteczki w kropeczki".Wilków łyknołem od razu ,gdyż jak ktoś tu napisał byli jak świeży powiew,ale prawda była tez taka ,że coraz bardziej odrzucało mnie od polskiej muzyki.ArekL

Anonimowy pisze...

Uuuu, Wilki to dla mnie obciach, ale skoro ten blog jest dla wszystkich (zainteresowanych), to już siedzę cicho. Coś mało ostatnio lat 80-tych, czyżby źródła się wyczerpywały? Uparcie, choć grzecznie, dopominam się o Casus i Restrykcję...

peiter pisze...

wiosna 92, pierwsza płyta Wilków i szał szał w radyju ( i głosy "no wreszcie ktoś zdetronizował IRĘ" :))... zas latem to wszystko zmiażdżone przez debiut Heya. Ja tamtego lata wolalem Wilki a Hey pachnial mi flanelą, nirvaną, kasią kanclerz i obciachem ogólnym. Minęło 18 lat. HEY to szanowana instytucja,rozwój, przekaz itp banały. A Wilki? Cóż... czasem "Baskę" grywa sie na weselach. I w zasadzie tyle po Wilkach zostanie.

Piotr K. pisze...

Nagrań Casusa i Restrykcji niestety nie posiadam .

quid pisze...

a ma ktos jakies nagrania Garden Party?..

Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
piotyr2 pisze...

Mam tylko jeden singiel grupy Casus i wydaje mi się że kiedyś już wrzucałem,ale jeśli komuś te nagrania sprawią przyjemność to prosze http://www.sendspace.pl/file/6e596d99c0dc4ec42dc2a13

Anonimowy pisze...

Na blogu "Polskie reggae" płyta Casusa była o krok, ale...nie wiadomo, co dalej, choć skontaktował się z nimi muzyk z tej kapeli. A Wilki...coż, na me ucho nic od kapeli IRA nie odstają... a może IRA lepsza? Bo "mój dom, to te szare ulice", a nie "Felka miała duże cycki"? HEY to też taka naciągana alternatywa dla gimnazjalistek raczej...

Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Piotr K. pisze...

Bo obrażasz ludzi. Pisz sobie co chcesz o mp3 ale proszę nie rob osobistych uwag do ludzi którzy starają się dzielić tym co mają.

Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Analogowe ucho. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
mietek pisze...

Piotr, popieram. wycinaj takie komentarze w cholerę. mówię serio. na moim blogu robię to samo.
tyle syfu i chujozy na świecie, niech chociaz szeroko rozumiany świat muzyki będzie dla nas azylem.

(jestem zupełnie trzeźwy, acz niewyspany :))

Analogowe ucho. pisze...

Sam się ocenzurowałem ;-)

TOM pisze...

A ja jeszcze 3 grosze o Wilkach - to samo co przedmówcy - po wydaniu debiutanckiego krążka byłem bardzo zasłuchany - kolejne kawałki, hity, płyta na 5 - lepszego wejścia na rynek nie mogli sobie wymarzyć. Popularność ale i świeżość muzyki - potem to wiemy jak było i chociaż nigdy nie dorównali dokonaniom z debiutu to trzeba przyznać że idą swoją ścieżką - tzw. fani chcą melodyjnych utworów - Gawliński po doświadczeniach z Madame i Operą świadomie zrobił ukłon w stronę swoich słuchaczy, kasa na pewno też się liczyła - ja nie mam mu za złe - jak są wakacje czy zwyczajnie mam ochotę posłuchać czegoś lekkiego, nośnego to taka "Baśka" czy "N'avouie" są w sam raz. Szkoda że na kolejnych płytach są coraz bardziej "nijacy" - niech sobie będzie lekki pop ale też zrobiony dobrze. Gawliński Solo - podobnie jak z Wilkami wypada niejednoznacznie - obok rewelacyjnych kompozycji są po prostu przeciętne. Jedno - ma rozpoznawalny głos, choć na koncertach bidulek fałszuje, cóż...ale w studiu go "podretuszują" - ja cieszę się że jest ktoś taki na naszej scenie - bardzo go lubiłem jeszcze za "Może właśnie Sybilla" poprzez "Ochroni cię Arka" no i kawałki Wilków z 2 pierwszych płyt - i tak niech zostanie.
pozdr.
tomasz

gLan anoNim pisze...

niedawno bylem na duzym koncercie Wilkow, grali po Elektrycznych gitarach przed Bajmem i w tej trójce wypadli zdecydowanie najlepiej i najautentyczniej. Elektryczne Gitary zagraly jakby odgrzewali kotleta, sporo hitow maja ale jakos troche to smetnie wyszlo. Wilki zagraly swietnie. Gawlinski zaspiewal wspaniale, w przeciwnienstwie to troche topornych kompozycji na plytach wg identycznego schematu zagrali utwory rozbudowane z dodatkami intstrumentalnymi. Bajm to juz przesadnie perfumowany poprock z oklaskami puszczanymi z glosnikow.

Jesli chodzi o tworczosc Wilkow, drazni mnie cholernie prosty schemat wszystkich utworow praktycznie na wszystkich plytach z lekkim wyjatkiem w przypadku akustycznej. Jesli chodzi o sposob grania, zdecydowanie wole plyte "4", ktora mim ze wszystkich wypada najrowniej. Utwor Baska pomijam jednak od razu, nie przepadam za nim. Pierwsza plyta jest niezla, slychac jednak braki okresu "dojrzewania". Drugi album pozostawia po sobie wspaniale wrazenie tylko na "Nie zabije nocy" czy tez "N´Avoie". Kazdy lubi inaczej.

Anonimowy pisze...

A ja się nie zgodzę. Robert ma świetny głos ale piosenki trącą wioską. Takie mięcho dla panienek spod znaku Sylwi Platt

Kissarmy pisze...

Dlaczego znowu jestem "anonimowy" ???

Anonimowy pisze...

A nie wiem czy pamiętacie same początki Wilków? W Trójce chyba leciały ich nagrania demo, angielskie wersje utworów, które potem Gawliński sukcesywnie przerabiał na polskie, niektóre dopiero po wielu latach "przetworzył" na wersje polskie.

Renata pisze...

Wszyscy o Wilkach.Tylko jedno zdanie o nich.Niezależnie od stopnia komrcji ja ich lubie i już.
ZAinteresował mnie La Menn.Piszesz,że King Crimson?Jak Mars Volta?W tym teledysku słysze raczej korzenie z Motorhead,Osbourna,czegoś ostrzejszego,ale pewnie każdy słyszy to co lubi.Posłuchałabym więcej.
ZAjrzyj do mnie:
http://muzycznauczta.blogspot.com/
Olga

Piotr K. pisze...

Posłuchaj Olu tych dwóch kaset bo to o nich mowa w kontekście King Crimson. Teledysk to nowa produkcja i jak zauwarzyłaś inna już muzyka.

slawkomuzykant1980 pisze...

Witam!
Musze się przyznać, ze ja z kolegą, a szczególnie kolega mieliśmy odpał na punkcie starego Gawlińskiego z czasów Madame, Opery i Wilków z lat 1991-95. Gawliński już dzisiaj tak nie śpiewa (te długie nuty, melizmaty, orientalny klimat) i nie pisze takich poetyckich tekstów jak kiedyś. Uważaliśmy, że muzyka tych kapel była wyjątkowa, coś na zasadzie tego, że tworzyli nowy styl w polskiej muzyce i istotnie w każdym z tych okresów w których te zespoły działały był to swieży powiew czegoś innego niż to co było dookoła. Mój kolega umiał imitować śpiew Gawła, ale też umiał śpiewać swoim głosem. Mówił, ze kiedyś to był szpan przed panienkami zagrać na gitarze coś wczesnych Wilków np. Beniamina, czy Eli Lama Sabachtani. Można było wtedy, łatwo jakąś wyrwać;). Zaśpiewał nawet Robertem dwa razy na jakichś koncertach gościnnie. Mieliśmy wtedy po naście, dzieścia lat, włóczyło się dużo na stopa po Polsce, grało w kapelach rockowych, pilo i fantazjowało. Filozofie i różne poglądy na świat iskrzyły się jak burza;)
Tego co później zaczął robić Gaweł już nie trawię, przynajmniej nie wszystko. Te Baśki to lipa. byłem kiedyś na koncercie dopiero co reaktywowanych Wilków i okazło się, ze grali jeszcze w oryginalnym składzie z Brunem na basie, jeszcze bez Ciempiela. Było super, ludzie dobrze się bawili i przeskakiwali przez barierki do Roberta, ja też. Sam nas wszystkich wołał tu bliżej he he he;)
A w ogóle ten cały boom polskiego rocka początku lat 90 był dla mnie wyjątkowym okresem. Wtedy dorastałem. Muzyczna Jedynka, Brum, audycje Owsiaka,koncerty, Dżem, Wilki, Hey, program Luz, Popcorn, Bravo, tam było dużo tej i nie tylko muzyce itp coś niesamowitego, innego. Myśmy, jeżeli mówić o jeżdżeniu w Polskę, na koncerty, Przystanek Woodstock Owsiaka itp. załapali się na sam koniec tego spontanu, tych imprez, tych kolorowych, ideowych, młodych ludzi, hipisów, punkowców czyli gdzieś tak około 1996,98 roku. (w 98 miałem 18 lat.) Teraz ludzie są inni, bardziej zamknięci. Popatrzcie dookoła.

slawkomuzykant1980 pisze...

No może z tymi hipisami, punkowcami to nie tak, że to byli ci rdzenni, raczej kolejne pokolenie lat 90, no ale ci mieli swoje przekonania i dlatego je jeszcze nosili, choć pozerów też było pełno... Teraz się nosi celowo, fabrycznie rozdarte jeansy.