sobota, 11 września 2010

Transmission Into Your Heart

Tekst Wojciecha Wysockiego, znalazłem na portalu www.nuta.pl

Houk uformował się w 1988 r. na gruzach legendarnej formacji warszawskiego undergroundu, Deuter. Tworzący ostatni skład zespołu muzycy: gitarzysta Robert Sadowski (wcześniej Madame) oraz sekcja rytmiczna znana z grupy Sstil, Tadeusz Kaczorowski i Piotr „Fala” Falkowski, po dokooptowaniu wokalisty Zbigniewa Bieniaka rozpoczęli działalność jako Houk Howgh. Jednak dopiero odejście Bieniaka jesienią 1989 r. i przyjęcie na jego miejsce Darka Malejonka (Kultura, Izrael, Moskwa, Armia) należy potraktować jako właściwy początek działalności zespołu. Początek – trzeba powiedzieć – dość osobliwy: czterej muzycy wyjechali do Berlina Zachodniego, gdzie utrzymywali się z grania na ulicy akustycznych koncertów. Po trzech miesiącach wrócili do kraju i rozpoczęli regularne występy w warszawskich pubach, u boku trójmiejskiej, eksperymentalnej formacji Apteka. Zdobyta w ten sposób lokalna popularność, a także magia tworzących zespół nazwisk zaowocowały zaproszeniem Houk na FMR Jarocin’ 90, co stało się początkiem ogólnokrajowej kariery.



Rzeczywiście już w 1991 r. Houk zrealizował materiał na debiutancki album „Soul Ammunition”. Płyta – zwłaszcza oceniana z perspektywy czasu - jest jednym z najciekawszych dokonań na polskim rynku rockowym. Wielkie zauroczenie surowym brzmieniem i naturszczykowską ekspresją takich artystów lat 60. i 70. jak Jimi Hendrix, MC5, Iggy Pop & The Stooges czy Lou Reed, wieloletnie doświadczenia z muzyką punkową i sposób nagrywania materiału „na setkę” (zarejestrowano go w ciągu trzech dni) zaowocował muzyką, która o dwa, trzy lata wyprzedziła wielką modę na grunge. „Soul Ammunition” ukazał się ostatecznie w 1992 r. W tym samym roku Houk wielokrotnie występował za granicą: na festiwalu Berlin Independence Day, na Midem w Cannes, w Helsinkach podczas premiery filmu „The Last Border” Miki Kaurismakiego (w filmie wykorzystano utwór „Soul Ammunition”), oraz dał kilkanaście koncertów w klubach Finlandii. Występy na żywo były zresztą największym atutem zespołu, czego najlepszym potwierdzeniem była wydana w 1993 r. płyta koncertowa „Natural Way (Full Noize)” dokumentująca występ Houk w warszawskim Remoncie. Obok kompozycji zespołu na „Natural Way” znalazły się trzy covery, jasno przedstawiające fascynacje i ambicje Houk: „Children Of The Revolution” T.Rex, „1969” The Stooges i „I Don’t Live To Day” Hendrixa. „Natural Way” była jednak ostatnią odsłoną korzennego, prepunkowego Houka. Już następna propozycja zespołu, „Transmission into Your Heart” była studyjną superprodukcją i jeśli nawet zawierała w sobie jakieś wspomnienia wczesnych nagrań, to było to wyłączną zasługą znakomitej gry Roberta Sadowskiego.

Mimo to, a może właśnie dlatego „Transmission Into Your Heart” okazało się olbrzymim sukcesem, a Houk stał się pierwszoplanową gwiazdą krajowych scen. Publiczność znalazła tu odniesienia do coraz bardziej popularnego w Polsce grunge’u, ale w jeszcze większym stopniu dała się uwieść bardzo przebojową formą utworów.

O tym, że płyta była wynikiem sporych kompromisów artystycznych, najlepiej świadczy rychłe odejście Roberta Sadowskiego, a w kilka miesięcy później wyrzucenie z zespołu Falkowskiego i Kaczorowskiego. O tym, jaki potencjał tkwił w tych muzykach i w jakim kierunku miała szansę pójść muzyka Houk, najlepiej świadczą ich późniejsze nagrania. Sadowski wkrótce stanął na czele grupy Kobong – nieistniejącego już, najbardziej progresywnego zespołu noise/metalowego w Polsce, zaś Falkiewicz razem z Robertem Brylewskim stworzyli eksperymentalno/transowy Falarek Band. Obie grupy w ciągu kilku miesięcy zyskały sobie opinię największych odkryć połowy lat 90. i status kapel niemalże kultowych.




Tymczasem na placu boju pozostał Malejonek. Do współpracy nad nowym materiałem Houk zaprosił członków hard core’owej (w końcowym okresie działalności thrashowej) grupy Ahimsa. Powstała z ich udziałem płyta „Generation X” była dość przeciętną kontynuacją „Transmission” – udaną pod względem kompozycji, ale nijaką jeśli chodzi o wykonanie. Rynkowe notowania Houk wyraźnie spadły.

Przez kolejne lata Malejonek skupiał się raczej na współpracy z 2 TM 2,3, na własnym projekcie Maleo Reggae Rockers oraz wydał płytę solową "Za Zu Zi". Ostatnio brał również udział w nagraniach płyty Arki Noego „A Gu Gu”. W międzyczasie trwały powolne przygotowania do nagrań następnej płyty Houk. Materiał, którego wydanie zapowiedziane jest na sierpień 2000, nosić będzie tytuł „Extra Pan” i zawiera muzykę w stylu typowym dla ostatniego składu Houk. Ciężkie, bliskie thrashowi riffy łączą się tu z lekką pulsacją reggae (cover „Children Of The Revolution” w wersji reggae), a chrześcijański przekaz z typowo rockową ekspresją Maleo. Obeszło się w każdym razie bez większych zaskoczeń.


Soul Ammunition (1992)




Natural Way (Full Noise) (live, 1993)




Transmission Into Your Heart (1994)




Generation X (1995)




Extra Pan (2000)




8 komentarzy:

Sevillian pisze...

duze dzieki za TIYH! pamietam moment gdy uslyszalem ten numer w '94. wierzyc sie wtedy nie chcialo ze tak brzmi polska kapela...

quid pisze...

ciekawa sprawa z pierwsza plyta na kasecie bo mam wydanie Pomatonu /POM 033/ z 1992..okladka kasety wyglada podobnie z tym ze na grzbiecie kasety u gory jest znak pomatonu /liteka P/ a na dole SP Records..
postaram sie wyslac fotki..:)

a co do zespolu to bylem ich wielkim fanem od samego poczatku..i lubie ich do dzis :)

Hej pisze...

A mnie z kolei nigdy ich muzyka nie porwała jakoś specjalnie, po przesłuchaniu kilkunastu utworów. Być może się teraz zmotywuje i szerzej zapoznam z ich dorobkiem płytowym :)

@quid a oprócz tego fan Quidam i Closterkeller, jak dobrze pamiętam ;)

TOM pisze...

Zgadzam się z kolegą "Hej" - pamiętam jak krytycy i sama publika "podniecała" się muzyką Houk - do mnie ona jednak nie trafiała, nie wiem czy to kwestia stylu muzycznego którego po prostu nie czułem ale zgadzam się w jednym - grali bardzo profesjonalnie, wręcz jak zachodnia kapela z kupą pomysłów i dobrym warsztatem. I tyle. Dobrze Piotrze że ich przypomniałeś - prawdę mówiąc nie kojarzyłem muzyków - no i to że wywodzili się choćby z Deutera którego lubię - o i widzisz, muszę sobie przypomnieć.
pozdr.
tomasz

Piotr K. pisze...

A ja uważam że "Transmission into your heart" to jedno z najlepszych wydawnictw lat 90-tych. I szkoda że muzycy nie popełnili więcej takich kompromisowych płyt. Rasowe wysokoenergetyczne,surowe granie ,bez owijania w bawełne i niepotrzebnych upiększeń. Samo sedno rocka. A po latach jeszcze lepiej się tego słucha

emanuel pisze...

Jezu jaki ja miałem od paru dni smak na stary HOUK, normalnie Piotrze żeś się wstrzelił z tym postem idealnie. Leżę sobie w domu leczę kręgosłup z laptopem na kolanach, siły nie mam żeby pójść na werandę i grzebać po kartonach, a na youtube Houka za dużo nie ma. A tu proszę - jest wszystko i nie muszę forsować kręgosłupa. Cieszę się że blog nadal prowadzisz. Ja ostatnio nawet myślałem czy nie robić ripa z Hokus Pokus AHIMSY a tu - proszę, też na blogu jest. Nawet nie wiesz jak mi się od razu humor poprawił :D Osobiście zaliczyłem chyba 3 albo 4 koncerty Houk, i mogłem porównać sobie te różne składy zespołu. Na żywo moim zdaniem - nie było większej różnicy. HOUK to był wulkan energii - Darek postać bardzo nadająca się do grania koncertowego, acz nigdy nie podzielałem jego religijnych monologów, czy jak to określić. No ale stanowiło to całość.

Anonimowy pisze...

Tadeusz RIP
rOBERT RIP

Anonimowy pisze...

czy mógłbyś jeszcze raz wrzucić te płyty ?