"Nad płytą unosi się duch przypominający ten dawny, "perfectowy". Podobna konstrukcja riffów, podobny nastrój ballad. Czuć po prostu, że Hołdys wciaż jest Hołdysem - i Hołdysem pozostanie. Materiał jest jednak świeży, nowoczesny - zarówno ostry ("Pałac", "Jestem głupi", "Stu kobziarzy"), nastrojowy ("Molier", "Another day", "Kołysanka dla Tytusa") - jak za "dawnych dni". Naprawdę miło słuchać tej muzyki w doskonałym warsztatowo wykonaniu doborowego grona muzyków, choć czasami można zarzucić Hołdysowi kilka słabszych utworów ("Another Day", "Nie Zabijaj", "Kołysanka Dla Tytusa").
À propos dawnych dni: krążek kończy się nowymi wersjami dwóch klasyków Perfectu: "Niewiele ci mogę dać" z wokalem Artura Gadowskiego i "Chcemy być sobą" w brawurowej wersji instrumentalnej na gitarach basowych. Moim zdaniem tego pierwszego utworu mogłoby nie być. Gadowski ma bardzo ciekawy głos, ale całkiem nie nadaje się on do piosenek takich, jak ta. Nie da się uniknąć porównań do oryginalnej wersji z Grzegorzem Markowskim. Wydaje mi się, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby nagranie tego utworu w sposób zupełnie inny od pierwotnego. Drugi z "perfectowych" numerów na "Hołdys.com" jest za to malutkim (dosłownie - trwa tylko niecałe 3 minuty) rodzynkiem. Nic zresztą dziwnego, skoro w roli głównej występuje Pilichowski, pierwszy basman Rzeczypospolitej.
Co jeszcze? Hołdys z pewnością nie jest mistrzem pióra, ale nie sposób odmówić jego tekstom ogromnej szczerości i osobistego (szczególnie w "Kołysance dla Tytusa") charakteru przekazu. A także bezpośredniości (która cechuje także wszystkie jego wypowiedzi), czego przykładem jest gorzko-przewrotny "Molier", który przykuwa uwagę nie tylko melodią, ale i swym kontrowersyjnym tekstem (słynne "Urban to był chuj / Zespół Perfect nie był mój"),co wywołało małą burzę w mediach . Utwór "Jestem Głupi"obfituje w gorzkie wyznania artysty, na czele z "Brakuje mi przyjaciół tych, którzy mnie zdradzili".
Należy jeszcze wspomnieć, że Hołdys zdecydował się na dość radykalny krok "moralizatorski". Mówię tu o minutowym intro, w którym słyszymy grobowy, głos muzyka: "Jeżeli kupiłeś tę płytę od piratów, okradłeś mnie, moją rodzinę i przyjaciół, z którymi ją nagrywałem". Owszem, robi to wrażenie, rozumiem też jego frustrację. Ale czy ja, uczciwy nabywca, który wydał na krążek 45 złotych i nie okradł w ten sposób nikogo, natomiast dofinansował - nawet jeśli nie samego Hołdysa i przyjaciół (śliska sprawa), to - wytwórnię płytową, muszę tego wysłuchiwać? A jeśli tak, może warto było dla przyzwoitości dodać jednak proste "A jeśli kupiłeś ją legalnie w sklepie - dziękuję"?
Hołdys.com (2000)
1. Intro
2. Pałac
3. Jestem głupi
4. Molier
6. Stu Kobziarzy
7. Jeżeli jesteś tam
8. Nie zabijaj
9. Będziesz moja
10. Kołysanka dla Tytusa
11. Niewiele ci mogę dać
12. Chcemy byc sobą
http://dl6.ohshare.com/v/1370156/Holdys.rar.html
4 komentarze:
wszytsko ladnie i pieknie chetnie bym przesluchal ta plytke ale jaki jest pas ..... ?? :)
szukajcie a znajdziecie
na gorze przy kapeluszu Holdysa
hmm, no rozumiem już Piotrze twoje mieszane uczucia, i fakt te 2000 kawałków w szufladzie... no coż, gdyby miał 2000 kawałków to wybrałby np another day? i zrbobił by nowe wersje perfectowych numerów sprzed lat? coś tu nie gra, choć poniekąd są piękne momenty, nie powiem. np molier - genialny tekst i główny riff, jestem głupi, w ogóle hołdys mistrzem riffu zawsze był i będzie, to tyle. pozdrawiam i dzięki.
a ja dalej nie moge sie doszukac hasla :( czy mozesz je podac
Prześlij komentarz