niedziela, 1 marca 2009

Burdock


Wspólnym wysiłkiem czytelników zrobił nam się post o grupie Burdock. Pozostało mi to tylko spakować i wyedytować. Dziękuję E-deck'owi i Peiter'owi za podesłane materiały.



Burdock - Regular Pukie (1993)




17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dzięki za Ojca Chrzestnego Dominia no i oczywiście gratulacje z powodu tej rocznicy. Udało mi się odnaleźć tu sporo płyt o których zapomniałem albo myślałem że są nie do zdobycia. No i przynajmniej w moim przypadku Twój blog przyczynił się do tego, że kupiłem przynajmniej kilka jak nie kilkanaście płyt. Zauważyłem, że zostały wydane ponownie:)) Pozdrawiam.
Iras

Piotr K. pisze...

Cieszy, bardzo cieszy!!! :-)

Anonimowy pisze...

A ja sie ciesze że;
1. Jest ten blog
2. Przydał się na coś skaner i stary MM :)
Gratuluję i dziękuję Gospodarzowi i wszystkim Odwiedzającym.
Pozdrawiam peiter

Anonimowy pisze...

...a po głowie chodzi jeszcze pytanie - dlaczego się Burdockom nie udało? dlaczego?

TOM pisze...

Właśnie. Dlaczego im się nie udało szerzej zaistnieć ? Na harcerskiej liście trochę poszaleli - mieli kilka kawałków i to nie tylko utwór "Hello". Pamiętam też że i Trójka trochę ich grała, no ale...Fajnie że chociaż możemy sobie ich przypomnieć. Tak po cichu liczyłem że odnajdę na tej kasecie utwór Burdocków bardzo dynamiczny, melodyjny - chyba po angielsku, w każdym razie grano go dosyć często w owym czasie. Niestety albo z moją pamięcią już nie tak albo nagrany został później i nie zmieścił się na tym materiale. Jeszcze raz żałuję że swego czasu "przerzucając się" na CD po prostu wyrzucałem kasety a wraz z nimi nagrania radiowe.
Pozdr.
Tomasz

Mick pisze...

Nie udało im się z dwóch powodów głownie. Z resztą nie tylko im.
Po raz: Byli z Gdyni i nie przeprowadzili się do warszafki, żeby wylizywać brąz z rowów Kasi Kapo i jej podobnym.
Po dwa: Śpiewali po angielsku i to całkiem nieźle i nie daj Bóg udałoby się im zaistnieć poza Bagienną.
Bo jak inaczej to wyjaśnić?
Beznadziejne zespoły z warszafki robiły karierę (w najlepszym wypadku przeciętne)a o kilku światowej klasy bandach z 3C nikt nawet nie pamięta.

Anonimowy pisze...

Możesz miec rację Mick, z tym, ze nie jestem pewien, ale obrotne babsko jeszcze wtedy tak nie kanclerzyło jak póżniej.
Zresztą ilez to kapel rozsypalo się w tedy z powodow typu - wyjazd za granice do na saksy, wojsko.. ech..
Popatrzmy na inne divy czasów Mazowieckiego
Popatrzmy jak, gdzie i kiedy zagineły Katarzyna Kulda z Kosmetyków, Beata Pater, na ile lat zniknęła Fiolka..

Mick pisze...

Z tym, że Burdock grał chyba do 94 jakoś jeszcze. Marilyn Monroe, Garden Party, Rockas Delight i tak można jeszcze przez dłuższą chwilę. Nie istnieją bo po co? W garażu sobie graja dalej. Jak świat spijaczy śmietany miał ich w okolicach zamszowego słoneczka, to oni również mieli ich w tych samych okolicach. Z resztą Burdock zdaje się (mniej więcej) nazywa się teraz Les Bigos i sytuacja jest podobna. Tomek Bonarowski jest doskonałym przykładem jak działa warszawska sitwa - był nominowany chyba z fyfnaście razy do Fryderyka dostał sztuk nagrody- ZERO. Facet było nie było, odpowiedzialny za wiele złotych płyt takich gwiazd jak Myslowitz, Flinta, O.N.A. Porter/Lipnicka itd. To co to wszystko jest? Przypadek? Czy po prostu warszawka NIE JEST W STANIE znieść, że choćby sobie nasrali na buty, to nie są w stanie dorównać kreatywności świeżości, wolnego ducha i banana na gębie zespołów z wybrzeża ( 3C + Szczecin). I Pogodno jest :) Hawk!

Mick pisze...

Słowem: to, co w warszafce jest wyjątkiem (Kazik, T Love) na wybrzeżu jest regułą (nawet nie zamierzam wynieniać wszystkich nazw, bo mnie ręce rozbola).

mietek pisze...

Les Bigos to b. kiepska kapela jest. słuchałem ich płyty i baaardzo się zdziwiłem, że wcześniej był to Burdock.

Mick pisze...

Tu się z tobą zgodzę w 100%. Odważyłbym się nawet twierdzić, że ze wszystkich wybrzeżowych kapeli najgorsza. Grają bardzo poprawnie i niby wszystko fajnie ale... No i właśnie. To jest chyba jedyny wyjątek. Burdock wyrzedzał swój czas, Les Bigos jest klezmersko przeciętny, taki zespół na potańcówki na promach. Niczego nie wnoszą do muzyki, więc świat mógłby się bez nich obejść. Pytanie co się stało, bo to praktycznie ten sam zespół.

Anonimowy pisze...

ten bardzo dynamiczny, melodyjny - chyba po angielsku to like a fallin rain. ;)

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Bonus to chyba nagrany był mikrofonem ukrytym w pupie.

Anonimowy pisze...

O:O

Cenzor się w szanownym koledze obudził widzę.

Piotr K. pisze...

:-)

Przepełnione Stojaki pisze...

Jest na Soundcloud. Słuchałem tam i niedługo naskrobię reckę. Bardzo pozytywną