środa, 9 września 2009

"Kawa" (14.05.1954 - 09.09.2003)

Ktoś kiedyś powiedział, że prawdziwi Artyści są jak motyle. Jurek Kawalec Był jednym i drugim. Żył lekko, pogodnie , ot tak z dnia na dzień, choć los nie szczędził mu razów. Miał wielki talent, choć nigdy go w pełni nie rozwinął. Był sprawnym instrumentalistą i wrażliwym twórcą. Zawsze był muzykiem drugiego planu i w tej roli czuł się najlepiej. Tworzył niewiele , ale to co grał miało wymiar mistrzowski, dzięki czemu grana z jego udziałem muzyka nabierała jakby nowego wymiaru i kolorytu. Miał wielkie wyczucie timingu, stylu i harmonii, co pozwoliło mu grać z najlepszymi muzykami naszego kraju. Jako człowiek niósł ze sobą niewyobrażalny ładunek optymizmu, radości i beztroski. Kochał życie i chłonął je całym sobą. Nikt jak on nie potrafił się bawić, nikt jak on nie potrafił rozładować nawet najbardziej napiętej atmosfery. Zawsze zabiegany, pełen energii a przy tym nieodpowiedzialny, zawsze spóźniony i w uroczy sposób roztrzepany. Nawet jeśli zabrzmi to banalnie, myślę, że świat bez Kawy nie będzie już taki kolorowy.

Marcin Jacobson



Dla Kawy - All Stars Band (2003)



P.S
Jackk2 - dzięki za link

2 komentarze:

Piotr K. pisze...

Piękny jest "Blues dla Kawy", aż ciarki po plecach przechodzą. Piękna rzecz zagrana przez prawdziwego artystę.

Anonimowy pisze...

Czy w Polsce postbreakoutowskiej i postdzemowskiej z meskiej strony, a postmielczarekowskiej i postadamowskiej z zenskiej, ktos w ogole potrafi jeszcze zagrac i zaspiewac bluesa tak zeby brzmial swiezo i niebanalnie?
Panowie zebrani "dla Kawy" maja ten problem, ze wielu z nich to wypalone, podstarzale wraki (w sensie muzycznym).