Początków istnienia grupy można doszukać się w 1989 roku, kiedy to grupa muzyków pod wodzą Grzegorza Porowskiego rozpoczęła wspólne granie. Było to na tyle niezobowiązujące, że Porowski równolegle działał w grupie Dum Dum ,Piotra Banacha późniejszego lidera Hey. W pierwszej połowie lat 90-tych Izabelin Studio mocno promowało wykonawców ze swojej "stajni" (Hey, Firebirds, Big Day, Wilki, Bartosiewicz, Kowalska) w tym między innymi, The Days. Mieli zostać jedną z gwiazd firmy a wydany w 1993 roku album "Mr.Right" miał być początkiem wielkiej kariery. W wywiadach (podobno bo żadnego nie czytałem) wokalista Grzegorz Porowski jawił się jako tajemnicza, charyzmatyczna i pewna siebie postać. Obok niego zespół tworzyli : Marcin Macuk (bass), Daniel Macuk (gitara), Dariusz Kurman (gitara), Lech Grochala (perkusja) i Piotr Ostrowski (klawisze). Muzyka zawartej na płycie nie da jednoznacznie zaszufladkować; to mieszanka różnych stylów muzycznych z wyraźnym piętnem grunge'u i dynamicznego, hardrockowego brzmienia a czasami ocierająca się o brzmienie ala U2( a nawet zaryzykował bym stwierdzenie ala Ziyo) . Płyta moim zdaniem była dobra ,ciekawa i warta posłuchania. Pomino tego kariery jednak nie zrobili , drugi materiał "Disharmonic burger kill" ( którego nigdy nie słyszałem) ukazał się już tylko na kasecie w 1994 roku. Rok później grupa zniknęła . Ale to były lata kiedy królowała w kraju heyomania i chcąc czy nie chcąc zmiatała z drogi wszelką konkurencję .
Mr. Right (1993)
1.Mr. Right
2.Blagoye
3.On The Road
.Kathmandu
5.Jesteś
6.Floe
7.Nie ma takich chwil
8.Born To Be Wild(Steppenwolf)
9.Sex Drugs & Music
10.Jamaladen
11.Zabawka
12.Bliżej nieba
13.Nesta
14.Misery
15.Hej Ty
16.Persephony(Cocteau Twins)
Disharmonic burger kill (1994)
1.Ciało
2.By Zabić
3.Mandinka
4.Dzień, W Którym Czekałem Na Jezusa
5.Ona
6.Historia Rzeczywiście Ludzka
7.Jej Czas
8.Śnieg
9.Nikt Tu Nie Rodzi Się Żywy
10.Disharmonica
Dzięki Piotyr2, po raz kolejny
25 komentarzy:
http://relaz.pl/magazyn,10-najgorszych-polskich-okladek-plytowych-lat-90,596
E tam, gówno prawda,wcale tak źle nie wygląda, mogę znaleźć 10 gorszych.
"Ale to były lata kiedy królowała w kraju heyomania i chcąc czy nie chcąc zmiatała z drogi wszelką konkurencję."
Ten który to napisał, widać, wtedy, w połowie lat 90 żył kraju...... nie wiem jakim ale na pewno nie była to Polska.
Wtedy to królowały "majteczki w kropeczki" Nakłady kaset i i płyt wykonawców tego nurtu muzycznego osiągały niebotyczne ilości, największe w całej historii polskiej fonografii. "Rockmeni" mogli sobie tylko pomarzyć.
Przekładało się to również na ilości koncertów jakie grali i jaką liczbę słuchaczy gromadzili........
Był też taki program, nadawany w niedzielę, przed poranną mszą w kosciele który gromadził widownię taką że...... dziś nie do wyobrażenia dla jakiegokolwiek programu muzycznego w TV.
Jaka się do tego miała heyomania? Blado, bardzo blado co nie znczy ze nie była istotna, była ale ważne są tutaj proporcje.
Nie, skądże nie wygląda źle, wygląda kretyńsko :-)
Ale i tak nic nie przebije tej okładki:
http://www.marekpiekarczyk.com/xes/xes_okladka2.JPG
No ie wiem dorzucić Rotary? W końcu to ten sam wokalista?
żadne discopolo mnie nie interesują ani Krawczyki, Hulewicze czy Stenie Kozłowskie. Jeżeli czasami tego słucham to tylko dlatego że akurat to leci w mass mediach. To tak dla ścisłości.Interesuje mnie szeroko rozumiana scena rockowa w kraju. I jeśli piszę że heyomania królowała w kraju, mam na myśli rynek rockowy.
Amen.
Dane z 1994 roku.
Pierwszej płyty Heya w ciągu pierwszego roku sprzedano 300-tysięcy.
Druga płyta,tylko na kasecie, rozeszła się w ilości 230-tyś. w ciągu pierwszych 10 dni !!!!
Co było wówczas rekordem w historii polskiej fonografii.
Nie tylko rockowej fonografii ale jakiejkolwiek.
Czy to nie upoważnia aby napisać że królowali na rynku ?
Dorzuć "Disharmonic burger kill" jeśli masz.
"żadne discopolo mnie nie interesują ani Krawczyki, Hulewicze czy Stenie Kozłowskie. Jeżeli czasami tego słucham to tylko dlatego że akurat to leci w mass mediach."
....ani Sośnickie, Sipińskie i inne Rodowicze, należałoby dodać..
Wdepnąłeś Pan, Panie Piotrze na moje poletko a tu królem, królem lwem jestem ja.
Usłyszenie dziś w mass mediach, tych najbardziej popularnych, nagrań Steni, Hulewicza i Krawczyka, w oryginalnych wersjach, sprzed lat, to dużo większy ewenement niż usłyszenie nagrań The Days.....
-----------------------------
"Dane z 1994 roku.
Pierwszej płyty Heya w ciągu pierwszego roku sprzedano 300-tysięcy.
Druga płyta,tylko na kasecie, rozeszła się w ilości 230-tyś. w ciągu pierwszych 10 dni !!!!
Co było wówczas rekordem w historii polskiej fonografii."
----------------------
Tyle w ciągu jednej nocy, jednej nocy, nagrywano?, tłoczono? discopolowego zespołu z trzeciej ligi.
OK. PAX.
Heyomania była istotna, ważna "i w ogóle" W moim przypadku nie ma o czym dyskutować, To dla mnie bardzo, bardzo ważny zespół, był, jest, będzie.
Myślę że gdyby napisać tak:
W pięknym kraju, kraju nad Wisłą królowała wtedy mania, discopolowa, która wprawdzie zaczadziła większość narodu ale na szczęście ostała się grupa ludzi którzy nie ulegli owemu szaleństwu. Wśród "nieoczadziałych" ważny, wtedy i dziś, był zespół Hey........
Gdyby to tak napisać...... byłby wilk syty i owca byłaby cała.
:-)
-------------------------------
The Days? Myślę że ten wymalowany w barwy wojenne "Apacz" rodem z kraju nad Wisłą, najlepsze co stworzył, to nagranie :
Na jednej z dzikich plaż,
Cała płyta słaba, ogólnie, ale to nagranie, mimo upływu lat, miło posłuchać.
A co inni na to ?
:-)
Nie wiem, może znajdą się, owi inni, którzy coś tu napiszą.
Co do zespołu Rotary i nagrania, Na jednej z dzikich plaż, to spodziewam się....... ha ha ha. opinii.... jak najlepszych, gdyż opinie typu żenada, obciach, typowa produkcja, twór, byle jaki, wytwórni płytowej, znam.
To się marekjarek anty nastawił.Ja tam się przyznaję że mnie się płyta podoba.Może nie w 100% ale ogólnie jest OK.Jeśli idzie o gusta muzyczne to bliżej mi do rocka i metalu niż Rodowicz czy Krawczyka co nie znaczy że omijam te klimaty szerokim łukiem.Obecnie jestem na etapie przypominania sobie i przesłuchiwania dyskografii Jesus Chrysler Suicide i to mi daje sporo frajdy :)
JCS jest OK . Mam ich kilka pozycji
obciach,żenada to mi pasuje do Lizara bandu bardziej sztucznego niż Just 5...co nie zmienia faktu,że posłuchałbym ich chętnie,bo może nie było tak źle
Wolę oryginał czyli Majkę Jeżowską
"Na jednej z dzikich plaż" ma tak głupi tekst, że chyba Gawliński go musiał pisać. Ten koszmarek dość często chyba leci w radiu.
Nie przerwanie, powiedziałbym. OD ponad 10 lat.
Nie wiem kto go napisał ale chwyciło, i nie jeden się pochlastał przy tym numerze......
the days Mr Right bardzo dobra płyta, w czasach Liceum zasłuchiwałem sie w nią wiec to pewnei dlatego bezkrytycznei ją kocham jakieś młodzieńcze wspomnienia, choć do dzisiaj kilka numeró jest na prawde dobrych.....
Niedawno nawet udało mi sie ją kumić za śmieszne pieniądze na allegro!!!
Drugą płytę miałem na kasecie ale nie dało sie tego słuchać ... więc ją zmazałem, oczywiście że tego żałuję ale w tamtych czasach nie myslalem ze kiedys będę mial więcej lat i będę bardziej wspominał młodość niż szedł do przodu
be_red
Hej!Ja mam Dysharmonic burger koll na taśmie w mp3 nie idzie tego nigdzie znaleźć, wiesz coś może na ten temat, czy jest dostępne. Prosiłbym o odp na meila: dpm2@wp.pl
Nie mam , Sam chciałbym posuchać
O matko! Od 10 lat tego szukam na płycie lub mp3, bo kaset mi się gdzieś zapodziała! Stokrotne dzięki!!
czy można prosić o ponowne wrzucenie pierwszej płyty the days? odsiebie przestalo istnieć w wiadomych okolicznościach.
byłbym wdzięczny za link na adres hhmdjs@gmail.com
Piszesz, że 'heyomania'zaćmiła ten zespół (ewentualnie wynika to z kontekstu). Ale akurat w moim przypadku (i myślę że nie tylko moim) poznanie The Days odbyło się właśnie poprzez popularność Hey'a. Pochodzą oni z tej samej 'stajni fonogaficznej' (że się posłużę nomenklaturą używaną swego czasu przez Piotrka Klatta), a przede wszystkim właśnie oni byli dla HEY'a supportem na ich pierwszej profesjonalnej trasie koncertowej.
a teraz członkowie the days produkują płyty dla Heya, zdobywają fryderyki i inne nagrody
brawo dla szczecina
Dzieki za chyba jedyny dostepny w sieci zarys The Days.
Oba albumy na kasetach leza w archiwum domowym, a Mr. Right spotkalem kiedys na CD w jakims komisie - dla mnie pozycja kultowa ;))
Bywa na allegro.
Za mlody bylem, aby zapalac sie na trase promocyjna "Fire" i zobaczyc supportujace The Days na zywo, a przy promocji "Ho" Hey brzmial rewelacyjnie, a The Days odchodzili w zapomnienie.
Pamieta ktos jeszcze koncert Hey'a "bez pradu" z Lodzi w 1993 (http://www.youtube.com/watch?v=dRYhVWvzE08). The Days wykonali goscinnie 2 utwory (Mr. Right, Nie Ma Takich Chwil), a Porowski byl wymalowany prawie tak, jak na okladce albumu. Wokalista wspomagal wokalnie (z kartki ;)) pania Kasie w jednym utworze, a inny czlonek The Days - Lech Grochala - wspomagal zespol perkusyjnie podczas calego koncertu (http://www.youtube.com/watch?v=OI4tgSRo-qs). No i oczywiscie rewelacyjny gosc specjalny Lech Janerka ... Pewnie mozna ten koncert trafic na TVP Kultura co jakis czas.
Dzieki raz jeszcze za bardzo przyjemny 17-letni powrot do przszlosci ;)
p.s. Rotary to juz inna i nie moja bajka, ale hiciora plazowego wycieli, a teraz pojawila sie nowa plyta.
p.s.2
Marcin Macuk - owczesny basista The Days byl pierwszym basista Hey'a, potem m.in. Pogodno, solowe plyty pani Kasi no i swietne realizacje i produkcje "Hey MTV Unplugged" i "UniSexBlues".
Teraz widac, ze The Days moglo osiagnac wiecej ... a Szczecin byl wtedy naszym zaglebiem muzycznym jak Seattle - tez na "S", polozenie geograficzne, dzwieki ... Ehh, pieknie bylo.
The Days- Mr. Right , jak dla mnie pozycja kultowa z tamtego okresu. Niebanalne teksty, swietny wokal, dobre aranzacje. Mnie to powiem szczerze jak pierwszy raz uslyszalem powalilo z nog! Moim zdaniem powinni zajsc duzo dalej i nie wiem czemu tak sie nie stalo. Dobry rockowy pazur , ktorego brakowalo wtedy wielu zespolom, charyzma i wlasny styl inspirowany klasycznym rockiem i jak dla mnie psychodeliczna dawka troche w stylu The Doors. To moja opinia o wielu latach, teraz takiej muzy slucham rzadziej. Mr. Right znam prawie na pamiec i nalezy do kanonu muzyki ,ktorej kiedys namietnie sluchalem, podobnie jak Roze Europy - Poganie, kochaj i obrazaj!- to zdecydowane pierwsze miejsce. Teraz mam troche inny gust, ale The Days- Mr. Right - wielki szacunek!
Prześlij komentarz